Trzy dni później po zajęciach przyjechała Monika. Tak, ta Monika z Twittera, @orangedirection. Jakaś dziewczyna się pochorowała i zrezygnowała z obozu, ale dzięki Bridget i jej kontaktom miejsce szybko się zapełniło. Czekałam na nią w holu, trzymając w dłoni kartkę z napisem: „Pani Malik proszona tutaj”. Gdy weszła do hotelu uśmiechnęła się, podeszła do mnie i uściskałyśmy się.
- Twoja koleżanka Nina cię nie zabije za tą kartkę? – zaśmiała się, ale widać było, że jest zawiedziona. No, w końcu ktoś ukradł jej Zayn’a…
- Nie, nie dowie się – zgniotłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza. – Jaki masz numer pokoju?
- 2011.
- To niedaleko nas, możesz wpadać – powiedziałam. – No wiesz, poznasz Devonne, Bridget…
- … Ninę – syknęła i odchrząknęła. – A jak tam sprawy z Harry’m?
- Oh, no wiesz… - powiedziałam z udawaną nonszalancją, a ona dała mi lekkiego kuksańca w bok. – No okej, on jest najlepszym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałam!
- Oprócz Zayn’a – dodała.
- Chciałabyś – wywróciłam oczami ze śmiechem i odprowadziłam ją do pokoju. – A na czym grasz?
- Chcę się nauczyć na keyboardzie. I straaaaasznie się cieszę, że ta dziewczyna miała zajęcia ze śpiewu z Zayn’em – wyszczerzyła się.
- No to dobrze – powiedziałam, uśmiechnęłam się i poszłam do siebie. Zauważyłam, że Louis rozwalił się na moim łóżku i próbował czytać polskie Bravo, marszcząc czoło. Miał na sobie okulary, w których wyglądał, no cóż, seksownie. Jak na nie mojego faceta, oczywiście.
- Gdzie zgubiłeś Harry’ego? – uniosłam brew, patrząc na niego.
- Łazi nago po salonie i tańczy makarenę, więc wszyscy się zmyliśmy – powiedział, przewracając stronę, a ja parsknęłam śmiechem. - Zayn poszedł na siłownię, Liam siedzi w pokoju i opłakuje po Danielle, a Niall i Bridget mają jakiś zjazd rodzinny – powiedział.
- Czekaj… co się stało Danielle? – spytałam. Może i nie żywiłam szczególnej… sympatii do Payne’a, ale bez przesady.
- Rzuciła go – wzruszył ramionami i przewrócił stronę.
- I nie masz zamiaru go pocieszać? – zdziwiłam się, siadając na krawędzi łóżka.
- Nina już to robi – spojrzał na mnie.
- Czekaj… Nina została sam na sam z Liam’em? – uniosłam brew. – I tobie to się nie wydaje… podejrzane?
- Zayn nie jest zazdrośnikiem, wie o tym – mruknął.
- Ja bym tak go nie określiła – powiedziała Devonne, wychodząc z łazienki. - Tydzień temu chciał wywalić jakiegoś gościa z ich zajęć, bo spojrzał na Ninę, śpiewając piosenkę o miłości, sama mi to powiedziała.
- Ja tam nie wiem, przyszedłem sobie porobić słit focie z moją BFF – wyszczerzył się do mnie. Stary, dobry Louis.
- No dobra, gdzie masz aparat? – zaśmiałam się, a on wyjął go z kieszeni spodni. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, na niektórych była Devonne. A ile przy tym było śmiechu…!
- Okey, teraz możesz spadać – powiedziałam, nie mogąc przestać się śmiać z jego miny. – Na serio Boo Bear, idź już stąd! I powiedz Hazzie, że ma się ubrać, chcę tam do was wpaść – dodałam, a on zasalutował i wyszedł. Dosłownie minął się w drzwiach z Moniką.
- Czy… czy ja właśnie przeszłam obok Louis’a? – spojrzała na mnie z osłupieniem.
- Yep. A, no tak – Devonne, to jest Monika. Monika, to Devonne – podały sobie dłonie.
- Dziewczyna Niall’a? – uniosła brew.
- Taa… nie do końca – trzy ostatnie słowa dodała prawie szeptem. Koleżanka z Twittera tylko pokiwała głową.
- Z kim mieszkasz w pokoju? – spojrzałam na nią.
- Z Rachel, Emmą i Jessicą. Przynajmniej z tego, co mówiła Emma, bo tylko ona była w pokoju – uśmiechnęła się. – Ale przyszłam do was na ploty – dodała. Dostałam SMS-a od Lou.
- No to ja spadam. Harry już się ubrał, więc idę na górę. Nie zdziwcie się, jak Louis znowu tu wpadnie – powiedziałam, wsadziłam do ust gumę do żucia i wjechałam windą do apartamentu. Drzwi otworzył mi Liam. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. W ogóle pierwszy raz widziałam faceta owiniętego kocem, z zapuchniętymi oczami i całego załzawionego. I pierwszy raz nie patrzył na mnie wilkiem. Kiwnął na mnie głową, gdy weszłam i wrócił do oglądania telewizji w salonie. Wtedy do pokoju wbiegł Harry, wziął mnie na ręce i pocałował. Uśmiechnęłam się mimowolnie, ale zaczęłam wierzgać nogami, żeby postawił mnie na ziemi. Styles jak chciałam, tak zrobił i poszliśmy do jego sypialni.
- Dlaczego Danielle z nim zerwała? – chciałam wiedzieć. – O właśnie, a tak w ogóle, gdzie jest Nina? – zdziwiłam się, podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez nie, jak wtedy, w McDonald’s. Zobaczyłam, że jakaś dziewczyna wybiega z sypialni Liam’a, ubrana jedynie w majtki i męską koszulę. Zaraz… ciemna skóra, czarne włosy… I jeszcze ten znajomy chichot. Odwróciłam się twarzą do Harry’ego i zaczęłam go bić pięściami w klatkę piersiową:
- Wiedziałeś! Wiedziałeś co oni tam robią, WIEDZIAŁEŚ!!! – byłam wściekła. Jak mój własny chłopak mógł mi nie powiedzieć czegoś takiego?!
- Ja… nie wiedziałem, naprawdę! Jak raz tam do nich wszedłem, jeszcze w ciuchach, to Nina siedziała na drugim końcu pokoju i podawała mu chusteczki! – powiedział. – No a potem zacząłem latać nago, więc Lou poszedł do was, muzyka leciała na full, nic nie słyszałem. I Louis wrócił, powiedział, że ty przyjdziesz, no to się ubrałem, ale Liam wyszedł z pokoju i otworzył – złapał mnie za nadgarstki, bo nadal trzymałam zaciśnięte w pięści dłonie na jego klatce piersiowej. Zrobiłam głęboki wdech.
- Ale… to musi trwać już od jakiegoś czasu, może dlatego Danielle z nim zerwała? – to było możliwe.
- Ale kiedy? – spytał na głos, to, co ja myślałam. – Cały czas albo spędza na zajęciach, randkach z Zayn’em albo z wami…
- A co z nocami? – wpadło mi do głowy. – Może wymykała się nocą, a wy nie słyszeliście?
- Racja, to jest opcja. Ja mam twardy sen, chodź pokój najbliżej Liam’a. Niall i Louis pewnie się wygłupiają przez pół nocy, a u Zayn’a nic nie słychać – wyliczał.
- Biedna Danielle – pokręciłam głową zapatrzona w przestrzeń. W sumie nawet nie zostałyśmy się sobie przedstawione na „wieczorze filmowym”… – Ale Zayn musi się dowiedzieć. Gdzie ta siłownia? – chciałam wyjść z pokoju, ale Harry zablokował mi drogę.
- Nie w taki sposób… Najpierw trzeba porozmawiać z Liam’em i Niną – wziął mnie za rękę i razem weszliśmy do salonu. Nina osłupiała na mój widok i szybko wyrwała koc Payne’owi, i zakryła się nim.
- Dlaczego udajesz płacz, Liam? Skoro jesteś szczęśliwy z Niną, dlaczego Zayn ma tego nie wiedzieć, hmm? I zastanawiam się, czy Danielle dowiedziała się w taki sposób jak my? Czy lubisz być takim gnojem i może już obracasz kolejną za plecami Niny, co?! – wysyczałam i miałam go ochotę udusić. – A ty, jeden sławny facet ci nie wystarczy? Musisz mieć dwóch. Może jeszcze spróbujesz poderwać Louis’a, tak, to GENIALNY pomysł! – prawie plunęłam jej w twarz. Liam się nie odezwał ani słowem.
- Oh, jasne, Louis na pewno jest w moim typie. To w ciebie wpatruje się jak w aniołka, a ty mu na to pozwalasz! – wychrypiała, ale głos jej się łamał. Mówiła coś dalej, ale ja jej już nie słuchałam: Lou wpatrzony we mnie jak w… aniołka? Czy to możliwe? Przypomniałam sobie wszystkie zajęcia, na których traktował mnie chłodno i te, na których mimo pogody ducha, wydawał się być poważny. Wszystkie chwile, w których był uroczo zabawny, na swój dziwaczny sposób. I pytanie, które mu zadałam wtedy, w restauracji. Pytanie bez odpowiedzi…
- …i miałam powiedzieć Zayn’owi dzisiaj, ale śmiało, zepsuj to! – usłyszałam, gdy już wróciłam do rzeczywistości, mrugając.
- Nie, Nina. Powiedz mu – powiedziałam sennie i chciałam wyjść, ale Harry złapał mnie za ramię:
- Chodźmy… na świeże powietrze – zaproponował, a ja pokiwałam głową i wyszliśmy z hotelu.
Pogoda od dwóch dni się pogorszyła: było zimniej, a nad Londynem wisiały czarne chmury czekające tylko na oberwanie się. Tego dnia było jednak wyjątkowo duszno, zapowiadało się na burzę.
- Czy Nina ma rację? – spytałam, gdy jedliśmy gofry i siedzieliśmy na ławce w parku. – Znaczy, co do Louis’a?
- No co ty, on przede wszystkim kocha marchewki. I Eleanor – uśmiechnął się. No tak, zupełnie zapomniałam o jego dziewczynie, tej modelce, która teraz była w trakcie kampanii reklamowej jednego ze swoich sponsorów. Mimo wszystko myśl o Lou nie dawała mi spokoju… – A ty?
- Co ja? – zdziwiłam się.
- No wiesz… - podrapał się po karku nerwowo. – Bo wtedy, na scenie…
- Powiedziałeś, że mnie kochasz – doskonale to pamiętałam. Odłożyłam na kolana tackę z gofrem i wzięłam go za ręce. Spojrzał na nie, a ja uniosłam jego podbródek i pocałowałam go w usta. Smakował dżemem truskawkowym i bitą śmietaną. – Ja też cię kocham. Pokochałam cię od pierwszej chwili, w której cię zobaczyłam. A kiedy mnie pocałowałeś, wtedy, na balkonie… Wiedziałam na pewno. Harry, to, że rzadko mówię o swoich uczuciach, nie znaczy, że ich nie mam – uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. Puściłam jego dłonie i wróciłam do jedzenia mojego gofra z cukrem pudrem. Nadal siedział jakby unieruchomiony, a potem pocałował mnie w policzek. Myślałam, że się rozkleję i zacznę płakać z tą pieprzoną, pustą tackę po jedzeniu. Wrzuciłam ją do kosza stojącego obok ławki, a Harry wziął mnie za rękę. Spletliśmy palce i ruszyliśmy na spacer po parku. Mało kto w ogóle ruszał się z domu, ze względu na pogodę, ale kilka par staruszków karmiło ptaki, uśmiechając się do siebie.
I wtedy, gdy patrzyłam na staruszków, podbiegł do nas tłum paparazzi. W sumie to była nasza pierwsza randka poza zajęciami i hotelem, gdzie oni nie mieli wstępu. Zaczęli robić nam zdjęcia, a ja zaczęłam się do nich uśmiechać, tak jak Harry. Nie daliśmy po sobie poznać, że nas irytują. Po za tym One Direction musieli dbać o swoich fanów – a w większości fanki – i dawać im najświeższe newsy o swoim życiu. Show biznes…
- Harry, dlaczego taka młoda?!
- Spaliście już ze sobą?!
- Czy Caroline Flack ma coś przeciwko?!
- Czy to prawda, że jesteś kuzynką Katy Perry?!
- Poznaliście już dziewczynę Niall’a?!
Pytania sypały się jak z rękawa, ale na żadne z nich nie chcieliśmy odpowiadać. Po prostu szliśmy przez park, a oni uczepieni jak rzep do psiego ogona, za nami. Po 10 minutach ciągłych krzyków z ich strony, Harry powiedział:
- SŁUCHAJCIE! Chcecie zadawać pytania? Załatwcie sobie konferencję prasową z One Direction. Wiem, że przynajmniej połowa z was ma numer do naszego agenta. I tak nie będę odpowiadał wam teraz na wasze pytania, więc zróbcie nam kilka zdjęć i dajcie spokój – powiedział, a paparazzi umilkli. I rzeczywiście: cyknęli kilka fotek, pożegnali się i poszli. Wow, magia bycia sławnym.
- Oni tak zawsze?
- Cena sławy – wzruszył ramionami i westchnął. – Ale wiesz, nie żałuję. Mimo, że ciągle nas atakują, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, naprawdę nie żałuję. No, może do dzisiaj… Bo wiesz, my zawsze sobie wszystko mówimy, jak pięciu braci. Liam… zaskoczył mnie dzisiaj, naprawdę. Mam nadzieję, że wie, co robi. Ale dobrze wiesz, że będę mu życzył szczęścia z Niną, jednocześnie pocieszając Zayn’a… - mruknął.
- Wiem. Ale nie martw się, już mam kogoś dla niego – uśmiechnęłam się. Uniósł brew pytająco. – Dzisiaj przyjechała moja koleżanka Twittera, Monika. Moglibyśmy ich zeswatać – puściłam mu oczko.
- To jest… świetne! – wydawał się być mniej zdołowany stratą Zayn’a. – Poznamy ich i…
- Tak, ona chodzi na jego zajęcia – uprzedziłam pytanie. Wtedy usłyszałam piorun i zaczął lać deszcz. Z piskiem podbiegłam pod najbliższe drzewo, co nie było dość dobrym pomysłem, a Harry zdjął kurtkę i zrobił z niej a’la parasolkę. Zaśmiałam się i przypomniałam sobie kolejny fakt o nim: „Wciąż czeka na namiętny pocałunek w deszczu…”. Nie czekając długo stanęłam na palcach i pocałowałam go, najlepiej jak potrafiłam. Upuścił kurtkę w błoto pod nami z wrażenia i schylił się, żeby było nam wygodniej. Cały czas obejmował mnie w talii i nagle puścił jedną rękę i dotknął czegoś pod swoją koszulką. Łańcuszek ode mnie… Przestaliśmy się całować, bo zaczęłam płakać.
- Hej, sweetheart, co jest? – objął mnie ramieniem. – Spełniłaś moje marzenie, wiesz? – uśmiechnął się. Pokiwałam głową, ale nadal płakałam.
- Ty… ty nosisz mój łańcuszek… - wychlipałam w końcu. Pewnie wyglądałam jak 7 nieszczęść: cała mokra, załzawiona i z butami w błocie. Spojrzałam na jego twarz: słodkie loczki zmieniły się w oklapnięty mop i okalały jego twarz, na której gościł opiekuńczy uśmiech. Pogładził mój policzek:
- Jasne, czemu miałbym go nie nosić?
- B-bo… bo jestem tylko żałosną, małą zakochaną fanką… - powiedziałam, pociągając nosem.
- Nie, to ja jestem żałosnym, wysokim zakochanym fanem. Ty masz talent, mówiłem ci… - podniósł z ziemi swoją kurtkę i włożył mi ją. Miałam całe ramiona w błocie. Wzięłam głęboki wdech, schyliłam się i chwyciłam z ziemi grudkę błota, którą rzuciłam mu prosto w jego białą koszulkę. Wtedy zaczęłam się śmiać i błotna bitwa się rozpoczęła. Biegaliśmy po całym parku zbierając mokre grudki ziemi i rzucając nimi w siebie. A potem wróciliśmy cali roześmiani do hotelu.
- Twoja koleżanka Nina cię nie zabije za tą kartkę? – zaśmiała się, ale widać było, że jest zawiedziona. No, w końcu ktoś ukradł jej Zayn’a…
- Nie, nie dowie się – zgniotłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza. – Jaki masz numer pokoju?
- 2011.
- To niedaleko nas, możesz wpadać – powiedziałam. – No wiesz, poznasz Devonne, Bridget…
- … Ninę – syknęła i odchrząknęła. – A jak tam sprawy z Harry’m?
- Oh, no wiesz… - powiedziałam z udawaną nonszalancją, a ona dała mi lekkiego kuksańca w bok. – No okej, on jest najlepszym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałam!
- Oprócz Zayn’a – dodała.
- Chciałabyś – wywróciłam oczami ze śmiechem i odprowadziłam ją do pokoju. – A na czym grasz?
- Chcę się nauczyć na keyboardzie. I straaaaasznie się cieszę, że ta dziewczyna miała zajęcia ze śpiewu z Zayn’em – wyszczerzyła się.
- No to dobrze – powiedziałam, uśmiechnęłam się i poszłam do siebie. Zauważyłam, że Louis rozwalił się na moim łóżku i próbował czytać polskie Bravo, marszcząc czoło. Miał na sobie okulary, w których wyglądał, no cóż, seksownie. Jak na nie mojego faceta, oczywiście.
- Gdzie zgubiłeś Harry’ego? – uniosłam brew, patrząc na niego.
- Łazi nago po salonie i tańczy makarenę, więc wszyscy się zmyliśmy – powiedział, przewracając stronę, a ja parsknęłam śmiechem. - Zayn poszedł na siłownię, Liam siedzi w pokoju i opłakuje po Danielle, a Niall i Bridget mają jakiś zjazd rodzinny – powiedział.
- Czekaj… co się stało Danielle? – spytałam. Może i nie żywiłam szczególnej… sympatii do Payne’a, ale bez przesady.
- Rzuciła go – wzruszył ramionami i przewrócił stronę.
- I nie masz zamiaru go pocieszać? – zdziwiłam się, siadając na krawędzi łóżka.
- Nina już to robi – spojrzał na mnie.
- Czekaj… Nina została sam na sam z Liam’em? – uniosłam brew. – I tobie to się nie wydaje… podejrzane?
- Zayn nie jest zazdrośnikiem, wie o tym – mruknął.
- Ja bym tak go nie określiła – powiedziała Devonne, wychodząc z łazienki. - Tydzień temu chciał wywalić jakiegoś gościa z ich zajęć, bo spojrzał na Ninę, śpiewając piosenkę o miłości, sama mi to powiedziała.
- Ja tam nie wiem, przyszedłem sobie porobić słit focie z moją BFF – wyszczerzył się do mnie. Stary, dobry Louis.
- No dobra, gdzie masz aparat? – zaśmiałam się, a on wyjął go z kieszeni spodni. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć, na niektórych była Devonne. A ile przy tym było śmiechu…!
- Okey, teraz możesz spadać – powiedziałam, nie mogąc przestać się śmiać z jego miny. – Na serio Boo Bear, idź już stąd! I powiedz Hazzie, że ma się ubrać, chcę tam do was wpaść – dodałam, a on zasalutował i wyszedł. Dosłownie minął się w drzwiach z Moniką.
- Czy… czy ja właśnie przeszłam obok Louis’a? – spojrzała na mnie z osłupieniem.
- Yep. A, no tak – Devonne, to jest Monika. Monika, to Devonne – podały sobie dłonie.
- Dziewczyna Niall’a? – uniosła brew.
- Taa… nie do końca – trzy ostatnie słowa dodała prawie szeptem. Koleżanka z Twittera tylko pokiwała głową.
- Z kim mieszkasz w pokoju? – spojrzałam na nią.
- Z Rachel, Emmą i Jessicą. Przynajmniej z tego, co mówiła Emma, bo tylko ona była w pokoju – uśmiechnęła się. – Ale przyszłam do was na ploty – dodała. Dostałam SMS-a od Lou.
- No to ja spadam. Harry już się ubrał, więc idę na górę. Nie zdziwcie się, jak Louis znowu tu wpadnie – powiedziałam, wsadziłam do ust gumę do żucia i wjechałam windą do apartamentu. Drzwi otworzył mi Liam. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. W ogóle pierwszy raz widziałam faceta owiniętego kocem, z zapuchniętymi oczami i całego załzawionego. I pierwszy raz nie patrzył na mnie wilkiem. Kiwnął na mnie głową, gdy weszłam i wrócił do oglądania telewizji w salonie. Wtedy do pokoju wbiegł Harry, wziął mnie na ręce i pocałował. Uśmiechnęłam się mimowolnie, ale zaczęłam wierzgać nogami, żeby postawił mnie na ziemi. Styles jak chciałam, tak zrobił i poszliśmy do jego sypialni.
- Dlaczego Danielle z nim zerwała? – chciałam wiedzieć. – O właśnie, a tak w ogóle, gdzie jest Nina? – zdziwiłam się, podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez nie, jak wtedy, w McDonald’s. Zobaczyłam, że jakaś dziewczyna wybiega z sypialni Liam’a, ubrana jedynie w majtki i męską koszulę. Zaraz… ciemna skóra, czarne włosy… I jeszcze ten znajomy chichot. Odwróciłam się twarzą do Harry’ego i zaczęłam go bić pięściami w klatkę piersiową:
- Wiedziałeś! Wiedziałeś co oni tam robią, WIEDZIAŁEŚ!!! – byłam wściekła. Jak mój własny chłopak mógł mi nie powiedzieć czegoś takiego?!
- Ja… nie wiedziałem, naprawdę! Jak raz tam do nich wszedłem, jeszcze w ciuchach, to Nina siedziała na drugim końcu pokoju i podawała mu chusteczki! – powiedział. – No a potem zacząłem latać nago, więc Lou poszedł do was, muzyka leciała na full, nic nie słyszałem. I Louis wrócił, powiedział, że ty przyjdziesz, no to się ubrałem, ale Liam wyszedł z pokoju i otworzył – złapał mnie za nadgarstki, bo nadal trzymałam zaciśnięte w pięści dłonie na jego klatce piersiowej. Zrobiłam głęboki wdech.
- Ale… to musi trwać już od jakiegoś czasu, może dlatego Danielle z nim zerwała? – to było możliwe.
- Ale kiedy? – spytał na głos, to, co ja myślałam. – Cały czas albo spędza na zajęciach, randkach z Zayn’em albo z wami…
- A co z nocami? – wpadło mi do głowy. – Może wymykała się nocą, a wy nie słyszeliście?
- Racja, to jest opcja. Ja mam twardy sen, chodź pokój najbliżej Liam’a. Niall i Louis pewnie się wygłupiają przez pół nocy, a u Zayn’a nic nie słychać – wyliczał.
- Biedna Danielle – pokręciłam głową zapatrzona w przestrzeń. W sumie nawet nie zostałyśmy się sobie przedstawione na „wieczorze filmowym”… – Ale Zayn musi się dowiedzieć. Gdzie ta siłownia? – chciałam wyjść z pokoju, ale Harry zablokował mi drogę.
- Nie w taki sposób… Najpierw trzeba porozmawiać z Liam’em i Niną – wziął mnie za rękę i razem weszliśmy do salonu. Nina osłupiała na mój widok i szybko wyrwała koc Payne’owi, i zakryła się nim.
- Dlaczego udajesz płacz, Liam? Skoro jesteś szczęśliwy z Niną, dlaczego Zayn ma tego nie wiedzieć, hmm? I zastanawiam się, czy Danielle dowiedziała się w taki sposób jak my? Czy lubisz być takim gnojem i może już obracasz kolejną za plecami Niny, co?! – wysyczałam i miałam go ochotę udusić. – A ty, jeden sławny facet ci nie wystarczy? Musisz mieć dwóch. Może jeszcze spróbujesz poderwać Louis’a, tak, to GENIALNY pomysł! – prawie plunęłam jej w twarz. Liam się nie odezwał ani słowem.
- Oh, jasne, Louis na pewno jest w moim typie. To w ciebie wpatruje się jak w aniołka, a ty mu na to pozwalasz! – wychrypiała, ale głos jej się łamał. Mówiła coś dalej, ale ja jej już nie słuchałam: Lou wpatrzony we mnie jak w… aniołka? Czy to możliwe? Przypomniałam sobie wszystkie zajęcia, na których traktował mnie chłodno i te, na których mimo pogody ducha, wydawał się być poważny. Wszystkie chwile, w których był uroczo zabawny, na swój dziwaczny sposób. I pytanie, które mu zadałam wtedy, w restauracji. Pytanie bez odpowiedzi…
- …i miałam powiedzieć Zayn’owi dzisiaj, ale śmiało, zepsuj to! – usłyszałam, gdy już wróciłam do rzeczywistości, mrugając.
- Nie, Nina. Powiedz mu – powiedziałam sennie i chciałam wyjść, ale Harry złapał mnie za ramię:
- Chodźmy… na świeże powietrze – zaproponował, a ja pokiwałam głową i wyszliśmy z hotelu.
Pogoda od dwóch dni się pogorszyła: było zimniej, a nad Londynem wisiały czarne chmury czekające tylko na oberwanie się. Tego dnia było jednak wyjątkowo duszno, zapowiadało się na burzę.
- Czy Nina ma rację? – spytałam, gdy jedliśmy gofry i siedzieliśmy na ławce w parku. – Znaczy, co do Louis’a?
- No co ty, on przede wszystkim kocha marchewki. I Eleanor – uśmiechnął się. No tak, zupełnie zapomniałam o jego dziewczynie, tej modelce, która teraz była w trakcie kampanii reklamowej jednego ze swoich sponsorów. Mimo wszystko myśl o Lou nie dawała mi spokoju… – A ty?
- Co ja? – zdziwiłam się.
- No wiesz… - podrapał się po karku nerwowo. – Bo wtedy, na scenie…
- Powiedziałeś, że mnie kochasz – doskonale to pamiętałam. Odłożyłam na kolana tackę z gofrem i wzięłam go za ręce. Spojrzał na nie, a ja uniosłam jego podbródek i pocałowałam go w usta. Smakował dżemem truskawkowym i bitą śmietaną. – Ja też cię kocham. Pokochałam cię od pierwszej chwili, w której cię zobaczyłam. A kiedy mnie pocałowałeś, wtedy, na balkonie… Wiedziałam na pewno. Harry, to, że rzadko mówię o swoich uczuciach, nie znaczy, że ich nie mam – uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. Puściłam jego dłonie i wróciłam do jedzenia mojego gofra z cukrem pudrem. Nadal siedział jakby unieruchomiony, a potem pocałował mnie w policzek. Myślałam, że się rozkleję i zacznę płakać z tą pieprzoną, pustą tackę po jedzeniu. Wrzuciłam ją do kosza stojącego obok ławki, a Harry wziął mnie za rękę. Spletliśmy palce i ruszyliśmy na spacer po parku. Mało kto w ogóle ruszał się z domu, ze względu na pogodę, ale kilka par staruszków karmiło ptaki, uśmiechając się do siebie.
I wtedy, gdy patrzyłam na staruszków, podbiegł do nas tłum paparazzi. W sumie to była nasza pierwsza randka poza zajęciami i hotelem, gdzie oni nie mieli wstępu. Zaczęli robić nam zdjęcia, a ja zaczęłam się do nich uśmiechać, tak jak Harry. Nie daliśmy po sobie poznać, że nas irytują. Po za tym One Direction musieli dbać o swoich fanów – a w większości fanki – i dawać im najświeższe newsy o swoim życiu. Show biznes…
- Harry, dlaczego taka młoda?!
- Spaliście już ze sobą?!
- Czy Caroline Flack ma coś przeciwko?!
- Czy to prawda, że jesteś kuzynką Katy Perry?!
- Poznaliście już dziewczynę Niall’a?!
Pytania sypały się jak z rękawa, ale na żadne z nich nie chcieliśmy odpowiadać. Po prostu szliśmy przez park, a oni uczepieni jak rzep do psiego ogona, za nami. Po 10 minutach ciągłych krzyków z ich strony, Harry powiedział:
- SŁUCHAJCIE! Chcecie zadawać pytania? Załatwcie sobie konferencję prasową z One Direction. Wiem, że przynajmniej połowa z was ma numer do naszego agenta. I tak nie będę odpowiadał wam teraz na wasze pytania, więc zróbcie nam kilka zdjęć i dajcie spokój – powiedział, a paparazzi umilkli. I rzeczywiście: cyknęli kilka fotek, pożegnali się i poszli. Wow, magia bycia sławnym.
- Oni tak zawsze?
- Cena sławy – wzruszył ramionami i westchnął. – Ale wiesz, nie żałuję. Mimo, że ciągle nas atakują, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, naprawdę nie żałuję. No, może do dzisiaj… Bo wiesz, my zawsze sobie wszystko mówimy, jak pięciu braci. Liam… zaskoczył mnie dzisiaj, naprawdę. Mam nadzieję, że wie, co robi. Ale dobrze wiesz, że będę mu życzył szczęścia z Niną, jednocześnie pocieszając Zayn’a… - mruknął.
- Wiem. Ale nie martw się, już mam kogoś dla niego – uśmiechnęłam się. Uniósł brew pytająco. – Dzisiaj przyjechała moja koleżanka Twittera, Monika. Moglibyśmy ich zeswatać – puściłam mu oczko.
- To jest… świetne! – wydawał się być mniej zdołowany stratą Zayn’a. – Poznamy ich i…
- Tak, ona chodzi na jego zajęcia – uprzedziłam pytanie. Wtedy usłyszałam piorun i zaczął lać deszcz. Z piskiem podbiegłam pod najbliższe drzewo, co nie było dość dobrym pomysłem, a Harry zdjął kurtkę i zrobił z niej a’la parasolkę. Zaśmiałam się i przypomniałam sobie kolejny fakt o nim: „Wciąż czeka na namiętny pocałunek w deszczu…”. Nie czekając długo stanęłam na palcach i pocałowałam go, najlepiej jak potrafiłam. Upuścił kurtkę w błoto pod nami z wrażenia i schylił się, żeby było nam wygodniej. Cały czas obejmował mnie w talii i nagle puścił jedną rękę i dotknął czegoś pod swoją koszulką. Łańcuszek ode mnie… Przestaliśmy się całować, bo zaczęłam płakać.
- Hej, sweetheart, co jest? – objął mnie ramieniem. – Spełniłaś moje marzenie, wiesz? – uśmiechnął się. Pokiwałam głową, ale nadal płakałam.
- Ty… ty nosisz mój łańcuszek… - wychlipałam w końcu. Pewnie wyglądałam jak 7 nieszczęść: cała mokra, załzawiona i z butami w błocie. Spojrzałam na jego twarz: słodkie loczki zmieniły się w oklapnięty mop i okalały jego twarz, na której gościł opiekuńczy uśmiech. Pogładził mój policzek:
- Jasne, czemu miałbym go nie nosić?
- B-bo… bo jestem tylko żałosną, małą zakochaną fanką… - powiedziałam, pociągając nosem.
- Nie, to ja jestem żałosnym, wysokim zakochanym fanem. Ty masz talent, mówiłem ci… - podniósł z ziemi swoją kurtkę i włożył mi ją. Miałam całe ramiona w błocie. Wzięłam głęboki wdech, schyliłam się i chwyciłam z ziemi grudkę błota, którą rzuciłam mu prosto w jego białą koszulkę. Wtedy zaczęłam się śmiać i błotna bitwa się rozpoczęła. Biegaliśmy po całym parku zbierając mokre grudki ziemi i rzucając nimi w siebie. A potem wróciliśmy cali roześmiani do hotelu.
A teraz, jak już wczoraj pisałam Żanecie...
FAKTY O BLOGU :):
1. Tylko moja postać (Margaret, naprawdę mam na imię Margareta), Devonne (Daria, ksywka Dands), Monika (no coż... Monia;]) i sławni ludzie (a tym One Direction) to nie-zmyślone osoby. Reszta jest całkowitym wytworem mojej wyobraźni :)
2. Tutaj chłopcy mają wiek na rok 2011, a ja mam na 2012 (czyli np. Harry ma 17 lat, a ja 14). Nie chciałam się "postarzać", więc odmłodziłam ich, hah.
3. Ksywka "Borsuk" dla Niall'a została wymyślona przez Dands, chodź ostatnio nazwała go też "Skunks". W każdym razie obie ksywki pochodzą od uczesania Nialler'a.
4. Większość scen do opowiadania biorę ze snów (albo "wizji"), chodź część wymyślam. Niektóre teksty pochodzą z moich odpałów z przyjaciółkami, haha.
5. Miejsca w opowiadaniu również są wymyślone (oczywiście z wyjątkiem miast i wsi, ale chodzi mi o restauracje itd).
6. Rozdziały dodaję jakoś średnio co 2-4 dni, chyba, że złapie mnie brak weny :)
zajebiste! jak mówiłam pojebana jestem :D nie wierze że Liam to zrobił ` Zły daddy` xd bidna danielle :c czekam na następny biacz ♥
OdpowiedzUsuńzaaaaaaaaajebisty !!
OdpowiedzUsuńBiedna Danielle :C.Czekam jak zwykle na następny
awwwww jacy oni są super słodcy ;p
OdpowiedzUsuńale Liam. -,- nie lubie go. ani Niny zwłaszcza od tego rodziału :D wiesz mogłabyś dać jakąś aferę z Louisem albo Zayanem i Margaret :D żeby zamieszać mógłby ktoryś sie w niej zakochać czy coś :D lubie takie pogwatmanie!! tak tak jestem zła ;p swietny rodział ;p szkoda mi Danniele ale dobrze ze zerwala z tym bladziem Liamem. no bo bez przesadyzmów. szkoda Zayan'a ;p
zapraszam wszystkich do mnie ;p http://never-lose-yourself.blogspot.com/
Rozdział jest naprawdę cudowny, strasznie mi się podoba. Uwielbiam takie słodkie, romantyczne rozdziały ♥ Fajnie, że taki długi, bo świetnie się takie czyta. No, czekam na następne i oczywiście twój blog jest coraz lepszy. Eh, i pomyśleć, że zaczęłam go czytać, jako osoba nienawidząca One Direction...
OdpowiedzUsuńJakby to ująć... Popłakałam się czytając go. Bo ten rozdział + piosenka Within Temptation - All I Need = łzy
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity !
Aaaaa uwielbiam twego bloga ^^ Rozdział jest świetny proszę informuj mnie o nowych notkach <33333
OdpowiedzUsuń@Natalia_x333
Kocham tego bloga <33333333333333333333 Rozdział jest świetny.!Informuj mnie o kolejnych rozdziałach @martynkaa_1D
OdpowiedzUsuń