niedziela, 1 stycznia 2012

Rozdział 5: "Movie Night"


Po kilku minutach doszłyśmy do małej sali koncertowej, gdzie odbywały się zajęcia. Około 15 skończyły się ostatnie zajęcia, czyli „praca w studiu” za panem Chang. Wg. planu obozowicze mieli być w hotelu maksymalnie o godzinie 20, więc miałyśmy mnóstwo czasu na chodzenie po sklepach, zwiedzanie itd. Mimo zmęczenia, tak też zrobiłyśmy: zwiedzałyśmy Londyn razem z Niną, która wtedy przyznała, że Zayn ją zaprosił.
Przy wejściu do kina spotkałyśmy wychodzących Pawła i Collin’a. Paweł unikał mojego wzroku:
- Ej, już foch? – zawołałam, zanim zdążył mi uciec. Odwrócił się na pięcie i podszedł bliżej.
- Nie, ale to ty robisz z siebie VIP-a – powiedział.
- VIP-a?!
- Daj spokój, oboje wiemy, że robisz maślane oczka do Styles’a – wywrócił oczami. – A małe „dzięki, że się nie zadławiłam” by cię zbawiło?
- O to cała afera?
- Nie, ale też. Przy nich robisz z siebie słodką idiotkę. W samolocie taka nie byłaś… Wiesz, ostatnio to inteligencja jest w modzie.
- Skąd wiesz?! – głos mi się łamał, bo właśnie wytknął mi czuły punkt. – Znasz mnie jeden dzień, tak jak każdy! Tylko Devonne wie, kim naprawdę jestem, tylko ona mnie… zna – po policzkach płynęły mi łzy.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek w telefonie: 17.20. Bridget się gdzieś łaziła, jak kot własnymi ścieżkami, Nina zajęła łazienkę, a Devonne pożyczyła mojego laptopa i oglądała klipy. Spojrzała na mnie, gdy się obudziłam.
- Boże, serio się wymęczyłaś na tych zajęciach. Spałaś około 2 godzin – zaśmiała się.
- Czyli my potem poszłyśmy do hotelu? Nie na miasto? – mruknęłam nieprzytomnie, siadając.
- Nie, a co? Zły sen?
- Okropny – włożyłam okulary leżące na stoliku nocnym. – Używasz? – kiwnęłam głową na laptop.
- Nie, właśnie skończyłam – podała mi go. Od razu weszłam na Twitter’a i zobaczyłam, że… mam jakieś 200 followers więcej niż ostatnio! Zdziwiłam się i obejrzałam ich: Directioners, Directioners… @Harry_Styles , @LouisTomlinson. I @HoranBridget oraz @NiallOfficial. Spojrzałam na „mentions”. Sam spam praktycznie. Westchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam wiadomość od mojej Twitter’owej koleżanki, Moniki:
orangedirection: @MargaaStyles , czytałaś co napisał o tobie Hazza?! A siostra Niall’a?!
Odpisałam:
@orangedirection – zaraz obczaję
Zajrzałam na profil Bridget i znalazłam tweet o mnie:
@MargaaStyles – jedyna cywilizowana osoba z mojego pokoju na obozie, ma Twittera.
I tyle. Proste, uszczypliwe. A teraz gorsze. Profil Harry’ego. Serce szybciej mi zaczęło bić, ale weszłam na jego profil…
@MargaaStyles – weź popcorn, bo @LouisTomlinson się marchewkami nie podzieli ;) #MovieNight
Zatkało mnie. Po prostu zatkało. Ale dałam rewteet i wróciłam do „mentions”.
@orangedirection – taa… szykuje się ciekawy wieczór ;) #MovieNight
A potem drugi tweet:
@Harry_Styles – haha, ale pamiętasz, co ma być w zamian? ;) #LarryStylinson #MovieNight
Potem weszłam na photobloga: opisałam po polsku cały swój dzień, dodając zdjęcie zrobione rano. Obejrzałyśmy we trójkę „William i Kate” z polskimi napisami. W środku filmu przyszła Bridget i zaczęła oglądać z nami. Około 20 byłyśmy już wszystkie umyte i w piżamach, kiedy do Horan przyszedł SMS:
- Okay, możecie iść. No wiecie, 1D wzywa – mruknęła i podała nam miskę z popcornem. Wzięłam ją, a Dev wzięła chipsy i wjechałyśmy na górę. Otworzył nam Zayn, któremu przedstawiła nas Nina. Zobaczyłam, że Liam i Danielle siedzą już na kanapie przytuleni.
- Margaaaaa! – wyszczerzył się Lou, podbiegł do mnie i… wziął mnie na ręce! Zaczęłam się śmiać, ale on przełożył mnie sobie przez ramię, jak Shrek Fionę w pierwszej części filmu i zaczął się przechadzać po pokoju. Wtedy zza jednych drzwi wyszedł Harry z drewnianym mieczem:
- Oddaj niewiastę, Albo twe marchwie zginą!
- Wszystko dam za marchwie! – oburzył się i postawił mnie na ziemi, a Harry rzucił mu marchew do ręki.
- Wariaci – zaśmiałam się. Spojrzałam w stronę Liam’a, który miał minę, jakby był nimi zawiedziony. Dziwne, pomyślałam.
- Słyszałeś?! – oburzył się Harold. – Dama się buntuje!
- Shut up and kiss me! – powiedział Louis i pocałował go w głowę. Larry Stylinson na własne oczy po raz drugi tego dnia. Cudo.
- Ej, wy tam, małżeństwo, gotowi na film? – spytał Niall. Zobaczyłam, że na powitanie pocałował Devonne w dłoń. Boże, to cud nie facet! Szczęściara…
W trójkę pokiwaliśmy głowami. Usiadłam na podłodze, na kocu i poduszkach pomiędzy Harry’m a Devonne i Niall’em. Nad Hazzą siedział Boo Bear, co wyglądało dość komicznie. Chyba tylko on nie miał „pary” – pomyślałam, ale wtedy, w ostatniej chwili, kiedy Zayn wciskał „play”, do pokoju wpadła Bridget i bezceremonialnie usiadła na kanapie obok Lou.
- Ma ktoś popcorn może? – spytała, jakby nigdy nic. Podałam jej miskę, którą trzymałam, otworzyłam chipsy i poczęstowałam nimi wszystkich siedzących obok mnie. Film się zaczął, ale mało mnie interesował. Po jakiejś godzinie zauważyłam, że Zayn i Nina gdzieś wyszli. Całować się, czy może... No wiecie, on jest 2 lata starszy od niej, ale… sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. Westchnęłam mimowolnie i wtedy Harry objął mnie ramieniem. Lekko uniosłam kąciki warg w imitacji uśmiechu i wtuliłam się w niego. „Harry zawsze całuje się na pierwszej rance” – przemknął mi przez głowę ten fakt. Czyli że to była… popiątna randka?! Ale… Louis i Bridget? Mimowolnie spojrzałam na nich i zauważyłam, że Lou patrzy w dół, na mnie i Hazzę. Udawałam, że patrzyłam w inną stronę. Natomiast Bridget siedziała najbliżej Louis’a jak można, a on nic sobie z tego nie robił. Czy ona…? O Boże, a więc jednak. Spojrzałam w oczy Harry’emu, a on patrzył jeszcze przez chwilę na telewizor, a potem na mnie:
- Pokazać ci najlepszy krajobraz na świecie? Tylko musimy opuścić to pomieszczenie – jego głos i ciepłe powietrze z ust sączyły mi się prosto do ucha, a ja kiwnęłam głową i wstaliśmy. Mimowolnie spojrzałam na Devonne i Niall’a: raz patrzyli na film, raz na siebie, trzymali się za ręce i jedli chipsy. Liam patrząc na wstających nas pokręcił głową z dezaprobatą i to nie taką żartobliwą. Naprawdę miał coś przeciwko mnie. Harry wziął mnie za rękę i poszliśmy do pokoju, z którego wcześniej wyszedł z mieczem:
- No, to moja strefa – uśmiechnął się.
- Nie masz pokoju z Lou?
- Nie, tym razem męczy się z nim Niall.
- Męczy? – uniosłam brew.
- Oj wiesz, jaki jest Boo Bear. Nieprzewidywalny i zmienny. Potrafi płakać na zawołanie – uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem. Chłopak otworzył drzwi do balkonu.
- Ale ja mam tylko cienką piżamę, a tu jest zimno… - zaczęłam, ale nie skończyłam, bo chłopak zdjął z siebie bluzkę od dresu i włożył mi. Była przeogromna, ale pachniała nim. Chciałam ją zachować na zawsze… Hazza ponownie wziął mnie za rękę. Spletliśmy palce i wyszliśmy na balkon. Był lekki, ale za to chłodny wiatr. Spojrzałam na widok i mogłam tylko powiedzieć:
- Wow… - otworzyłam szeroko usta z zachwytu. Widok na cały nocny Londyn, oświetlony przez ozdobne i wymyślne światełka. Szybko pożałowałam, że nie wzięłam aparatu, ale… przecież najlepsze wspomnienia się pamięta.
- Ile masz lat? – spytał nagle chłopak, psując lekko chwilę.
- Trzynaście, ale za 2 tygodnie skończę czternaście, myślałam, że to widać – zaśmiałam się. – Devonne czternaście, uprzedzam pytanie. A co, „Ojciec Liam” ma jakieś zastrzeżenia?
- Nie, on tylko… chce naszego dobra, no nie? Wszyscy go kochamy, chodź jest nadopiekuńczy – spojrzał mi w oczy. – Nie powiesz nikomu, prawda? No, możesz Devonne, ale… rozumiesz co mam na myśli, prawda? – w kąciku jego oczu było widać łzy. Łzy…
- Nie… - nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, ale sekret, to sekret. Wtedy pochylił się i pocałował mnie prosto w usta…

Za szybko dałam ten pocałunek, co? No wiem... Ale tak mnie korciło, rozumiecie ^^
Komentarze mile widziane, więc komentować, no już ! ;)
Aha, no i "Devonne" zwróciła mi uwagę, że chodź ja i ona jesteśmy z Polski mamy amerykańskie imiona i w ogóle... No i trudno, jakoś to przeżyjecie ;)

4 komentarze:

  1. AAA , Hazza and Margaa <3 jakie słodkie :) wiesz co nie mogłam się doczekać ich pocałunku :33 świetny rozdział . Mam pytanie o co chodzi z tym sekretem , sądzę , że chodzi o pocałunek , ale dlatego , że jest ona młodsza od Hazzy ?

    OdpowiedzUsuń
  2. - Oddaj niewiastę, Albo twe marchwie zginą!
    - Wszystko dam za marchwie!
    I LOVE CARROTS *-* Jestem w tym opowiadaniu haha :D Normalnie byłabym wkurzona na Liama, o co mu chodzi? Ale za bardzo do lubię xd
    Pocałunek może i szybko, ale za to fajnie :D A imiona to mały szczegół :) Pisz szybko następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. heh no też zauważyłam ze imiona niezbyt polskie no ale to szczególik ;p
    super rozdział :D oni mnie rozwalają. a co do Liama to dziwny jakiś. no ale szczegół booski rozdział ;p
    zapraszam do mnie
    http://never-lose-yourself.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah, jak ja kocham twojego bloga *.*
    Aj tam, nie pośpieszyłaś się :D Namiętnie wyczekiwałam ten moment, że tak to powiem, ale zastanawia mnie tylko dlaczego ;D

    OdpowiedzUsuń