(perspektywa Devonne)
- Hmm… przepraszam? – spytałam jednej z pielęgniarek. – Nie widziała pani niewysokiej brunetki w okularach? Wychodziła może od ginekologa?
- Wybiegła jakby ją coś oparzyło i chyba jest w toalecie – odpowiedziała mi, a ja kiwnęłam głową i udałam się tam.
- Margaret? Jesteś tu? – spytałam. Zero odpowiedzi. Zaglądnęłam „pod drzwi” każdej kabiny, aż w końcu w ostatniej rozpoznałam trampki mojej najlepszej przyjaciółki. – Otwórz mi, proszę – zapukałam. Za drzwiami słyszałam jej płacz i dmuchanie w chusteczkę. Po kilku sekundach otworzyła mi. Całą lewą rękę miała zakrwawioną. – Coś ty sobie zrobiła?! – prawie wykrzyknęłam, ale na szczęście w toalecie byłyśmy same.
- Jestem w ciąży – powiedziała, robiąc płytki wdech. – Będę mieć pieprzone dziecko z Zayn’em – dodała.
Byłam w szoku. Ciężkim szoku. Co miałam jej powiedzieć? Że wszystko będzie dobrze? Próbować pocieszać? Nie. Ona i tak wiedziała swoje.
- Chodź trzeba ci to przemyć – westchnęłam, wkładając jej krwawiącą rękę do umywalki i przemywając opiekuńczo zimną wodą. – A teraz do pielęgniarki – dodałam.
- Nie, to ma zostać – założyła ręce na piersi. – Później poprawię te blizny henną. Niech dziecko wie, kim jest jego matka. Fałszywą zdzirą.
- Przestań tak o sobie mówić, nikt cię nie uważa za zdzirę! – teraz jej zachowanie trochę mnie irytowało.
- Bo prawie nikt o tym nie wie – syknęła. – Dobra, przepraszam – powiedziała po krótkiej chwili, patrząc mi w oczy. – Przepraszam, że… tak cię zjechałam na starcie – mruknęła i chwyciła torbę. – Chcę się stąd wynieść.
- A co z ręką?
- Dobra, to najpierw do pielęgniarki – wywróciła oczami i wyszłyśmy z toalety. Siostra opatrywała Margaret, a ja rozmawiałam na korytarzu z Michael’em:
- No i potem przyszła koleżanka Żanety i zaczęła krzyczeć CO TY Z SOBĄ ZROBIŁEŚ NIALL UŁOMIE?! Po polsku, ja nie wiedziałem o co chodzi i mina WTF, a ona mi to przetłumaczyła, a ja w śmiech – opowiadał mi.
- Cieszę się – mruknęłam, wgapiając się w swoje trampki. Czułam się źle: bez chłopaka, z przyjaciółką w ciąży i jeszcze jako sprawczyni wypadku. – Hmm… mogłeś już iść do Nathan’a? W sensie do jego sali? – spytałam.
- No… nie wygląda to najgorzej – odparł. – Numer 563.
- Jakby co powiedz Margaret, że za chwilę przyjdę – rzuciłam i już mnie nie było. Na sali leżał on sam. Zabandażowana głowa. Zagipsowane wszystko co się da. Leżał bez ruchu na łóżku. Ale przez sen jakby się uśmiechał. Podeszłam bliżej i dotknęłam jego dłoni, z której z gipsu wystawały tylko palce. Zaczęłam grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym mu zostawić. Telefon, jakaś kasa, zużyta chusteczka… błyszczyk. Dziwne, ale lepsze to niż nic. Zostawiłam więc kosmetyk na szafce obok łóżka i wyszłam z jego sali, czując lekką ulgę. On żyje. I wcale nie wygląda najgorzej.
- Mike odwiezie nas do domu – oznajmiła mi moja przyjaciółka, nadal zasępiona. Miała zabandażowaną rękę i kartkę ze skierowaniem do psychologa w ręce. – Pieprzona baba, na co mi skierowanie do psychologa? Eh, ale stwierdziła, że jak nie przyjdę to ma numer do Lou albo rodziców.
- To ci dobrze zrobi – próbowałam się uśmiechnąć. Średnio wyszło. Michael przywiózł nas do domu, gdzie Marga od razu zamknęła się w pokoju.
- Wow, pokłóciła się z Cory’m czy co? – spytała Eleanor.
- Nie, to… dłuższa historia – westchnęłam.
(narracja trzecioosobowa)
Minął miesiąc. One Direction nadal byli w trasie. Odwiedzili już Francję, Hiszpanię, Włochy, Majorkę i Grecję. W końcu nie tylko Louis zauważył, że Harry ćpa. Wszyscy dookoła niego to widzieli. Potrafił się ogarnąć tylko na koncerty. Dlaczego się truł? Bo w narkotykach miał swój mały, słodki świat bez zmartwień. Uwielbiał ten świat. Louis próbował go ogarnąć, ale szczerze mówiąc mu nie szło. Niall z każdego kraju kupował zapas ulubionego żarcia. Jeszcze trochę, a nie starczy im miejsca w lodówce w tourbusie!
Margaret zaczęła chodzić do psychologa, który kazał Eleanor usunąć z domu wszystkie niebezpieczne narzędzia. Tak na wszelki wypadek. Dowiedział się też o jej ciąży, czego nie skomentował, ale powtarzał w kółko, że dziecko nie oznacza końca świata, że bliscy jej pomogą. Albo może je oddać do adopcji. Ona i Cory… nie są razem. Zaskoczeni? Nie wydaje mi się. Mimo to naprawdę dobrze się przyjaźnią, jak kiedyś. Po prostu są bliżej niż normalni przyjaciele. Obecnie była na fazie „jestem taka wesoła, a zaraz taka smutna, a teraz dajcie mi jeść albo was pozabijam!”.
Devonne codziennie odwiedzała Nathan’a w szpitalu. Dzień w dzień. Miał się obudzić po trzech tygodniach, ale lekarze powiedzieli, że jeszcze tydzień. Lada dzień powinien się obudzić. Przynajmniej taką mają wszyscy nadzieję. I codziennie rozmawia z Niallerem przez Skype’a albo telefon, bo ma wyrzuty sumienia, że odwiedza praktycznie obcego chłopaka, a jej własny jest daleko.
Monika i Zayn nic nie wiedzą o ciąży Margaret, jak z resztą prawie wszyscy. W końcu będzie musiała im powiedzieć, choćby to było boleśniejsze od porodu.
Miłość na odległość Żanety i Michael’a rozkwitała. Co jeden pocałunek robił z człowiekiem…? Aah, to jedni z niewielu, którym się układało. Teraz zobaczą się dopiero na ślubie.
Eleanor i Danielle(która chyba sobie trochę przedłużyła pobyt…) organizują wszystko na ślub. Kobiety, spokojnie, zostały 3 miesiące! Reszta dziewczyn też im pomaga. The Tommo nie ma prawa nic się odzywać, haha. Liam podobno szuka przepisu na Marchwiowe Kraboburgery. Przebrał się za Planktona i próbuje go wykraść, ale Pan Krab aka Harry nie pozwala mu ruszać swoich przepisów, na których straży stoi SpongeBob aka Niall. I taki tam Zayn jako Skalmar. Louis jako Patryk, haha.
Cały świat obiegł nowy singiel Bieber’a z „tajemniczą, nową Perry”. Ostatnio Margaret zauważyła nawet, że ma fan club na Facebook’u. Jak miło. A Paul założył jej fanpage, który chcąc nie chcąc musiała prowadzić i udawać, że wszystko jest dobrze. A Drunk? Rozchodził się jak świeże bułeczki. Ed był wniebowzięty i w każdym wywiadzie powtarzał, jak bardzo uwielbia „dziewczynę z okładki” czyli autorkę tekstu i po części muzyki. Ładnie ładnie „tajemnicza dziewczyno Perry z okładki”.
Na urodziny Michael’a, które zrobił 13 września przyszło kilka osób: The Wanted(którzy okazali się całkiem spoko gościami), nasze zacne dziewczęta(bez Żan, która niestety kiblowała w szkole) oraz paru członków rodziny. Przecież jego brat był w trasie, starszy brat, młodsza siostra i biologiczni rodzice w Irlandii, a przyszywany brat w śpiączce. Niezła osiemnastka, nie powiem. Ale mimo wszystko było ok.
(perspektywa Devonne)
- Nadal nieprzytomny? – spytałam jak co dzień siostrę Ferency. Był 12 października.
- Właściwie… dzisiaj rano się wybudził. Teraz… – ale zanim skończyła drugie zdanie, biegłam już w stronę jego sali. Siedział – jeśli można to tak nazwać – na łóżku szpitalnym i oglądał coś w telewizji.
- O Matko, Nathan! – wykrzyknęłam na jego widok. Nie miał już gipsu na tułowiu, bo żebra się zrosły, obie ręce też, więc miał tylko nogi w gipsie oraz zapewne bliznę na czaszce. Spojrzał na mnie zszokowany, a ja podbiegłam i go przytuliłam. Boże widzisz, a nie grzmisz, co ja robię…
- Devonne, hej – uśmiechnął się, gdy już go puściłam. – Ale masakra. Tyle spać – parsknął śmiechem. Również się zaśmiałam. On był taki zabawny!
- Michael już u ciebie był? – spytałam.
- Nie, ale dzwonił, że wpadnie wieczorem. Em… zostawiłaś chyba coś – podał mi błyszczyk.
- Nie, zachowaj… albo dobra, daj – zaśmiałam się. – No bo w sumie po co ci to – dodałam, siadając na krześle obok, a tymczasem na salę wkroczyło czterech chłopaków z The Wanted.
- Eeem… chłopaki, to Dev – przedstawił mnie Nat.
- Miło poznać – wyszczerzył się Jay.
- Miło, miło, ale czy mogłabyś wyjść? – wypalił Max.
- Że co proszę?!
- To nic osobistego, po prostu… to prywatna sprawa – dodał Siva.
- Okeeej… - odpowiedziałam przeciągle i wyszłam. Z 10 minut stałam pod drzwiami, aż w końcu zaglądnęłam do środka przez małe okienko w nich.
No więc 4/5 z The Wanted poprzebierali się w hobbity, a Nathan miał na głowie czapkę i brodę czarodzieja. Co oni, Władcę Pierścieni odwalali?!
„It’s Gotta be…” – śpiewali.
YOU – dodałam w myślach.
„… GANDALF!” – wydarł się Nathan.
Że co proszę?! Przerabiali piosenkę 1D do zabawy w hobbitów?! Hahahaha, dobree.
(perspektywa Margaret)
- Więc powiadasz, że zacni panowie przyjadą za tydzień? – spytałam Monię, podczas gdy Dev była w szpitalu, a ja się w domu nudziłam, bo El i Danielle pojechały wybierać jakieś kwiaty na ślub.
- Zaprawdę powiadam ci, Zayn i Niall przybędą – kiwnęła głową.
- Przyjaciele majne zacni. Szkoda iż Carrot nie przyjedzie.
- Ja wiem, że ty Carrot’a uwielbiasz naszego dlategoż iż on będzie spełniał swój obowiązek i zaiście pilnował Hazzy.
- Hazza sobie radzić potrafi – powiedziałam już nie-szlacheckim tonem.
- Co się stało?
- Nutella się skończyła – burknęłam.
- A tak serio?
- Mówię, kurwa, Nutella się skończyła!!!
- Ej, ogarnij trochę, bez paniki, tak? Kupię ci!
- Kup mi jeszcze maszynę czasu to sobie wrócę do początku sierpnia i nie będę w pieprzonej ciąży z twoim chłopakiem!!! – krzyknęłam jej w twarz i zatkałam usta dłonią. Tak, to nie było zdecydowanie to, co chciałam jej powiedzieć.
- Ja… po prostu… wychodzę – mruknęła przez łzy i minęła się w drzwiach z Devonne, która była cała roześmiana. Chodzący optymizm. Ale na widok Moni zrzedła jej mina.
- Chyba jej nie powiedziałaś? – uniosła brew.
- Nie – zaśmiałam się histerycznie. – Nie, wykrzyczałam jej to w twarz, bo nie miałam jebanej Nutelli! DAJ MI FOLĘ BĄBELKOWĄ!!! – przyjaciółka podała mi kawałek tego, co chciałam, bo zostało tego pełno ze sprzętu, jaki dostali chłopaki na urodziny. Wgapiałam się w telewizor oglądając powtórki Glee i pykałam sobie folią. Po dwóch godzinach zadzwonił mi telefon:
- Czego dusza jęczy? – mruknęłam nawet nie patrząc, kto to.
- Idziesz na łyżwy? – usłyszałam głos Cory’ego w słuchawce.
- Nie, przeżywam kryzys egzystencjonalny.
- Kryzys… co?
- Nie ważne. Oglądam całe Glee od początku. Jestem na 4 odcinku, więc na razie trochę mi zostało.
- Czy ja słyszę strzelanie w folii bąbelkowej?
- Zeeejdź ze mnie – jęknęłam. – Do zobaczenia jutro w szkole – dodałam.
- Tak, tak, pa – odpowiedział i rozłączył się. Quinn właśnie mówiła Finn’owi, że jest z nim w ciąży. Akurat. No, ale dał się nabrać, mimo iż tak naprawdę Puck był ojcem. Przynajmniej ja nie kłamałam. Ale ona była w panice, mając 16/17 lat, a ja… czternastolatka w ciąży. „Tajemnicza dziewczyna Perry z okładki, matka dziecka Zayn’a Malik’a”. Super tytuł.
Przez 5 dni nie odzywałam się do Moni, z domu ruszałam się tylko do szkoły. A zamiast cięcia się znalazłam nowe zajęcie: folię bąbelkową. Mimo wszystko pykanie z rąk robi się nudne, więc próbowałam zębami. Średnio mi to szło.
No i dupa, nienawidzicie mnie za ciążę. I dobrze, bo ja siebie też, haha. A teraz mnie nienawidźcie bardziej, bo Monia się dowiedziała. Błahahaha!
"Gotta be Gandalf" i ogólnie scena w sali Nathan'a to oryginalny sen zacnej Dands. Hahaha Siostro, co się dzieje z twoją psychą po The Wanted! XD
Z dedykacją dla Moni (@orangedirection) iż ponieważ powstrzymała mnie od wstawienia #bitchslap("nie rób ze mnie suki", haha:D), dla Natalii (@HazzaConda) za to LARRY u niej(*____________*) i dla Marty (@Maartuchaaa) za jej 58 rozdziałów(PODZIWIAM!) ♥
I love you all xx
+ CZYTASZ = KOMENTUJESZ! :)
"Gotta be Gandalf" i ogólnie scena w sali Nathan'a to oryginalny sen zacnej Dands. Hahaha Siostro, co się dzieje z twoją psychą po The Wanted! XD
Z dedykacją dla Moni (@orangedirection) iż ponieważ powstrzymała mnie od wstawienia #bitchslap("nie rób ze mnie suki", haha:D), dla Natalii (@HazzaConda) za to LARRY u niej(*____________*) i dla Marty (@Maartuchaaa) za jej 58 rozdziałów(PODZIWIAM!) ♥
I love you all xx
+ CZYTASZ = KOMENTUJESZ! :)
Zacne Milordzie Zacne *_____*
OdpowiedzUsuń@KatarzynkaJ
OMNOMNOMNOM DLA MNIE WIDZĘ *_* . DZIĘKUJE SZANOWNA DZIEWOJO. NIECH CI TO TO BÓG W POLU ALBO DZIECIACH WYNAGRODZI :3 .
OdpowiedzUsuńHAHAHHA XD
EJ DAWAJ MI TU NASTĘPNY PO MNIE CIEKAWOŚĆ ZŻERA XD
@HAZZACONDA
rozdzial super czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńdubraaaa, emocje że hoho. ♥
OdpowiedzUsuńNastępny prosz xd
Ciekawe ;D Super blog ! Następny prosimy <3
OdpowiedzUsuńMaaaaaargaaaa ! Dawaj następny , proooosze <3
OdpowiedzUsuńJuż się nie moge doczekać :D A i kocham cię za ciąże ;D To takie przynajmniej jeszcze ciekawsze jest ;D
OdpowiedzUsuńKiedy bd następny ? ;)
OdpowiedzUsuńHah :D Nieźle.. chyba się nie doczekam kolejnego ..
OdpowiedzUsuńZapodaj następny :D Cudnie piszesz.. już się nie mogę doczekac nast rozdziału i nowego bloga ;)
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? Super ci idzie pisanie ;)
OdpowiedzUsuń;) Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo pozytywnie ;D I moja reakcja ;O Super , czekam ;d
OdpowiedzUsuńOjejj,, świetne to .. ale Hazza i narkotyki ;( za to Margaret i ciąża ;)
OdpowiedzUsuńzaaaacny rozdział dziewico orleańska ! ♥
OdpowiedzUsuńZAAAAAACNIE MILORDZIE <3 ;)
OdpowiedzUsuńnajlepszy blog ever ! ;)
OdpowiedzUsuńDodaj już następny , prooosze !:)
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? ;)
OdpowiedzUsuńMasz talent dzieewczyno , a może to wyobraźnie .. w każdym razie nie zmarnuj tego ;D co kolwiek to jest , a i jeszcze ładnie śpiewasz. . widzialam na YT
OdpowiedzUsuńJeju .. Czemóż to musi się tak szybko kończyć ! Za krótkie te rozdziały normalnie bo jak sie wczytam to przestać nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńKuuuuuurczeeee ;* Musze ci powiedzieć że zazdroszcze :D
OdpowiedzUsuńuu ile komentarzy :D zacny zacny rozdziałek xd no bo jak ja mogłabym ciebie zbiczslapować bicz? :D no jak?! - rozjebana na 3 zasady dynamiki i części elitarne Monikaaaa ♥
OdpowiedzUsuńgotta be gandalf :D hahahha uśmiałam się <3 biedna Monia chyba się nie zabije, nie ? czekam na nn <3 @ImaDrummerGirl, stara @UrAmazaynSmile
OdpowiedzUsuńCiąża jest fajna ;) Ale tak tu nakręciłaś, że miałam problem e zrozumieniem. Późna już godzina, więc czytałam ostatkiem sił, ale warto było! (sex-1d-sex.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńmogłaby usunąć ciążę bo w sumie to by było dziwne gdybny je urodziłą, ale pomysł na ciąże jesy i tak GENIALNY! Bardzo fajne orginalne opowiadanie! :))
OdpowiedzUsuńJejku ja się boje co będzie dalej . Neie zasne dzisiaj ; oo
OdpowiedzUsuńAle blog świetny naprawdę . podziwiam za taką wyobraźnie .
Szkoda , że wszystko się popsuło , prawie wszystko . Ale nie zawsze musi być Happy End .
Kocham tego blooga <3333333333333333333333333333
@KiniaHoran
Niesamowite! No i się porobiło... Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, bo jestem strasznie ciekawa co się dalej będzie działo :) ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://wmyb-i-want-fly-away.blogspot.com/
A ja cię kocham za tą ciążę <33
OdpowiedzUsuńWOW :O Kochaaaaaaam ^^ cóż jakby nie było zwrotu akcji to co to byłoby za opowiadanie ? ;) no , ale mam nadzieję , że będzie happy end :D kocham , kocham , kocham , ale szkoda , że 14-latka w ciązy ?! tnie się ?! no cóż .... kocham <3 czekam na NN :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ale ta ciąża... ciekawe co zrobi Zayn jak się dowie..;D czekam na następny <3 ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny, ale weź usuń te ciaze i wszystko musi sie ulozyc:***
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Czekam na następny! <3 i niech ona będzie n Hazzą :)
OdpowiedzUsuńNie będę Cię nienawidziła za ciążę, bo myślę, że to naprawdę niezły pomysł :D
OdpowiedzUsuńNamieszałaś, namieszałaś. Ale i tak Cię kocham, przecież o tym wiesz ♥
55 year-old Developer II Mordecai Girdwood, hailing from Victoria enjoys watching movies like Claire Dolan and Blacksmithing. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Ferrari 250 GT Series I Cabriolet. prosto ze zrodla
OdpowiedzUsuń