(perspektywa Devonne)
Miałam już dość patrzenia, jak moja przyjaciółka gryzie folię bąbelkową. Poszłam do Moniki.
- Margaret cię przysłała? – mruknęła, otwierając mi drzwi. Była w ciemnozielonej bluzie z herbem swojej szkoły, włosy związała w koczek, a w ręce trzymała miskę popcornu.
- Nie, ale mam nadzieję, że Zayn nic nie wie…
- Nie, nie chce mi się nawet z nim gadać – westchnęła i poszłyśmy do jej pokoju, gdzie powiedziałam jej, co wiedziałam: że się upili, przespali, Harry się dowiedział i powiedział, że zgwałcił Caroline, zrobili testy i było negatywnie, a tu nagle lekarka mówi co innego…
- Chora sytuacja. Cholera, to nie ich wina, tak? Wypili i… ale dlaczego nie mi nic nie powiedzieli?
- Nie chcieli cię zranić, bo cię kochają. Marga porozmawia z Zayn’em, powie mu o ciąży, a potem… przyjdą z tym do ciebie. Udaj zaskoczoną, ale spokojną – na moje słowa pokiwała głową. – To może chodź, pogodzicie się, co? Ona tam leży oglądając Glee, żrąc Nutellę i pykając folią bąbelkową.
- Jasne – no i jak powiedziałam, tak zrobiły.
- Hehehe, to nawet zabawne. Paczcie, nawet przytyłam – poklepała się po tylko leciutko „nabrzmiałym” brzuchu Margaret, leżąc głową w dół na kanapie. No, dobry humorek przyszedł. W końcu. Od jakiejś godziny oglądały Nickeloden.
- Ty jesteś śliczna, on jest seksowny. To będzie Cudowne Dziecko – zaśmiała się Monika. Zupełnie jakby nie chodziło jej o własnego faceta. Już miałam coś powiedzieć, ale zadzwonił telefon: Niall.
- Jak tam trasa? Gdzie jesteście? – spytałam na poczekaniu.
- Wczoraj przyjechaliśmy do Szwajcarii. Wiedziałaś, że szwajcarski ser tak naprawdę na początku nie ma dziur?! – zbulwersował się.
- Haha, nie, no, ciekawe odkrycie. Co z… Harry’m? – ściszyłam głos. Niall powiedział mi, co się z nim dzieje: brał co popadnie, trzeba było go pilnować. – Lepiej?
- Na razie w normie. Nie mówiłaś jej, prawda? – chodziło mu oczywiście o Margaret.
- Nie, oczywiście, że nie. A ty Zayn’owi? Bo Marga wygadała się Monice, ale… jakoś to przeżyła – spojrzałam kątem oka na śmiejące się dziewczyny.
- Nie, nic nie wie. Za dwa tygodnie będziemy w Polsce. W końcu zobaczę twój piękny kraj.
- To brudna dziura, ale fanki macie zajebiste – wzięłam wdech. – Kocham cię.
- Ja też cię kocham. Pa – rozłączył się.
Tak, powiedziałam Niall’owi o ciąży Margaret z Zayn’em. I Marga o tym wiedziała, nie miała jakoś nic przeciwko. Ufała mi, więc i jemu.
(perspektywa Harry’ego)
- Nie ukradłem ci żadnych witamin, zluzuj – mruknąłem po raz 100 do Louis’a.
- Skąd mam być pewny? Tydzień temu prawie przedawkowałeś Visaxinum!
- A teraz mam gładką cerę. Nie moja wina, że marihuana mi wyszła, tak?
- Ale mógłbyś przestać.
- Bo co?
- Bo rujnujesz sobie życie!
- Ona zrujnowała mi życie!!!
- Nie mów tak o…
- JEBANA CAROLINE!!!
- Co?!
- A co myślałeś, że tekst o małej dziwce był o Margaret? – parsknąłem śmiechem.
- Ja… a co z rozbitym zdjęciem…? – miał skołowaną minę. To było takie zabawne.
- Atak wściekłości. Nie jestem na nią zły. Bo co? Bo mi pomogła? Na haju mi dużo lepiej, dzięki M! – wykrzyknąłem w przestrzeń.
- Nie poznaję cię – pokręcił głową Louis. Reszta patrzyła na mnie tylko ze zdziwieniem.
- No co, nie wiecie? Zayn, może im oznajmisz co się wydarzyło? No, jak to jest robić to dziewicą, hmm?
- Stul twarz – syknął.
- Zayn… - spojrzał mu w twarz Liam z zawodem. – To prawda?
- Żałuję tego, ok? Ale ja Harry’emu ćpać nie kazałem! – bronił się.
- Jedynym winnym jestem ja. Powinni mnie aresztować czy coś. Za pozwalanie nieletniej pić – odezwał się Louis i zapadła cisza. Niall nie wyglądał na zaskoczonego. Przyjął wszystko ze stoickim spokojem i patrzył przez okno tourbusu. On wiedział. Więcej od nas.
- Niall…? – zacząłem, bez cienia ironii w głosie.
- Jutro lecimy z Zayn’em na dzień do dziewczyn – powiedział tylko. Ale on coś ukrywał… I czułem, że zagadka leży w tym wyjeździe.
(perspektywa Margaret)
Czwartek rano. Zwlekłam zwłoki z łóżka i ubrałam się w t-shirt na ramiączka w fioletowo-białe paski, a na to przyduży sweter z Lisą Simpson. Do tego jeansy, czarne trampki i byłam gotowa. Nagle zadzwonił mój telefon: mama. Kobieta, która nic nie wiedziała i nadal myślałam, że jestem z Harry’m. Nie dzwoniła chyba od tygodnia. Przełknęłam ślinę i odebrałam.
- Cześć mamo – starałam się brzmieć jak najweselej. Mój głos po tych kilku miesiącach w Anglii nawet mówiąc po polsku miał lekko brytyjski akcent.
- Co porabiasz?
- Szykuję się do szkoły, miałam właśnie zejść na śniadanie. Eleanor robi super jajecznicę!
- Przyjedziesz na Święta? – spytała ni stąd, ni z owąd. Atak paniki. W grudniu będę w trzecim miesiącu. Nie ukryję tego tak łatwo… Nie zamierzałam jej powiedzieć o niczym, dopóki Zayn się nie dowie.
- Nie wiem… Zobaczę – westchnęłam. – No wiesz, mam kilka piosenek do nagrania, Paul zaplanował też sesję zdjęciową. Mam dużo pracy. No i szkoła – dodałam.
- W Polsce nie byłaś taka ambitna – zaśmiała się. Nagle zatęskniłam za domem. Za trochę irytującym, ale zgadzającym się na wszystko tatą i mamą, z którą mogłam porozmawiać o wszystkim. Jasne, miałam tu przyjaciół, ale nie rodzinę.
- No bo tu muszę wysilać mózg do języka. Wiesz co, ja idę na to śniadanie, bo się spóźnię na autobus. Pa! – rozłączyłam się i zeszłam na dół.
- Dzisiaj jadę z Moniką i Zayn’em na miasto. Tam mu powiem – postanowiłam, szeptając do Dev. El nie musiała wiedzieć.
- Ja trochę pobędę z Nathan’em. O ile jego kumple nie wpadną. Co oni tam odwalają – parsknęła śmiechem.
- Ale… aha – mruknęłam. No tak, przyjazd Niall’a to miała być niespodzianka.
W szkole miałam lekką zajebkę, bo wszyscy mnie męczyli o autografy: dla siebie, dla siostry, dla ciotecznej babki stryjka… I pytania o album. Czy do tej szkoły nie mogą chodzić normalni ludzie?!
- No dobra, dajcie jej oddychać! – odegnał ode mnie chmarę dziewczyn Cory. Mój rycerz w lśniącej zbroi. „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. A zaraz za nim przyszła Devonne, pokazując mi jakiś rysunek.
- Popatrz, to może być okładka twojego albumu – poprawiła torbę na ramieniu. Wow, to było… genialne. Rysunek mnie, upiększonej i umalowanej mnie, malującej rzęsy naprzeciwko lustra. A w lustrze zwykła dziewczyna w okularach ze słuchawkami na uszach, przytulająca Ciasteczkowego Potwora. „Only in the eyes you can see the truth…”. „Tylko w oczach zobaczysz prawdę…” - pisało nad rysunkiem.
- The Truth – wyszeptałam, podziwiając jej dzieło.
- Proszę?
- Tak nazwę album. „Prawda” – uściskałam ją. – Dziękuję – wyszeptałam, przytuliłam ją i wtedy zadzwonił dzwonek. – Pokażę to Paul’owi – dodałam i schowałam rysunek do torby.
(perspektywa Nathan’a)
- Lekarz mówił, że jutro ściągają ci gips z lewej nogi. Coraz lepiej – uśmiechnęła się Devonne. Tak, podobała mi się. Lubiłem ją. Aż za bardzo. Chciałem się w niej zakochać, ale po prostu… jej chłopak mnie blokował. To Złota Zasada: nie podrywać zajętych. Ale próbować warto…
- Bo ty… jedyne co pamiętam oprócz wielkiego auta jadącego po mnie to to, że wykrzyczałaś, że mnie lubisz – nie wspominając o tym, że po miesiącu gipsu miałem ręce płaskie jak Nokia Lumia(pozdro dla Majki, haha – przyp. aut.).
- Ja… przepraszam. Znaczy… no wiem, brzmi to dziwnie. Przepraszam, że cię lubię? Haha. Nie no… za…
- Wiem o co ci chodzi – przerwałem jej. – Ja… - ale nie skończyłem, gdyż na salę wszedł blondyn z One Direction. Jej chłopak, Niall. W ręce trzymał bukiet kwiatów i się uśmiechał. CO ON TU ROBIŁ?!
- Niall?! – ona też się zdziwiła, podeszła i przytuliła go mocno. – Co ty tu robisz?
- Przyjechałem do mojej dziewczyny – pocałował ją w czubek głowy. – Cześć Nathan – uśmiechnął się do mnie. – To… od 1D – pokazał mi kwiaty, które włożył do wazonu stojącego na szafce nocnej.
- Dzięki. Nie byliście czasem w trasie…?
- Tak, no ale Zayn miał coś do załatwienia tutaj. Zabrałem się z nim i… oto jestem.
- Nie obrazisz się, że przyjdę dopiero jutro? – odparła Dev.
- Nie, no co ty. Lećcie już dzieci dro… czy to nie Danielle Peazer?! – prawie krzyknąłem widząc wchodzącą do mojej sali brunetkę. Tańczyła na naszej trasie, więc doskonale ją znałem.
- We własnej osobie. Zastąpię ci dzisiaj Dev – mrugnęła do mnie, a blondynka i blondyn wyszli.
- Nie myślałem, że cię kiedyś jeszcze spotkam – zaśmiałem się. – Jak mogłaś wykrzyknąć na całą halę: NATHAN SYKES ZABIERAJ SWOJE CZERWONE GACIE Z GARDEROBY TANCEREK?!
- Normalnie – wzruszyła ramionami i rozsiadła się na krześle. – Dobra, nie owijajmy w bawełnę: ty mi się podobasz, ja tobie też. A teraz mnie pocałuj – na jej wyznanie zrobiłem oczy jak spodki. – No co się tak patrzysz? – zaśmiała się i zbliżyła twarz do mojej. Pocałowałem ją delikatnie w usta. I kolejny. I następny. Słodkie, miłe pocałunki przerodziły się w namiętne pragnięcie siebie nawzajem. Usiadła na mnie okrakiem i zdjęła koszulkę. Pomogła mi zdjąć swoją. Już miałem rozpiąć jej stanik… I wtedy do sali wkroczył mój przyszywany brat, Michael. Cholera, cholera… Dan ubrała się i usiadła grzecznie na krześle.
- Przeszkodziłem w czymś? To może ja…
- Zostań – wydyszałem. Wow, oddech mi przyśpieszył. Bicie serca też… Spojrzałem kątem oka na Danielle. Nie znałem jej od tej strony. Owszem, zawsze mi się podobała, ale była z Liam’em. Mam chyba słabość do dziewczyn chłopaków z 1D. W każdym razie teraz była wolna. Albo lepiej: moja.
(perspektywa Moniki)
- Przerażacie mnie, kobiety – zaśmiał się Zayn, kiedy zaciągnęłyśmy go do baru sushi. Żadne z nas nigdy tego nie jadło, więc mogło być ciekawie. Taaa, ale najciekawsza część dopiero przed nami.
- Zjedzmy a więc coś… normalnego – powiedziała Margaret, oglądając kartę dań. – Co to znaczy „tuńczyk po japońsku”?
- Surowy tuńczyk – wzruszyłam ramionami.
- A co to znaczy… „ryż po japońsku”?
- Yyy… dobra, pewnie ryż z surową rybą – parsknęłam śmiechem.
- A co to znaczy… „Zayn jestem z tobą w ciąży a Monika o tym wie do cholery” – ściszyła głos. Już nie patrzyła w kartę dań, tylko na Malik’a. Myślałam, że on tam zemdleje.
- Ale testy… - wyszeptał.
- Kłamały. A lekarka nie – westchnęła. – Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej – oparła głowę na jego ramieniu, jak siostra bratu.
- A ty… - spojrzał mi w oczy z troską.
- Popełniliście błąd. Ale kocham was oboje, nie pozwolę żeby to wszystko zepsuło – pocałowałam go czule.
- Raczej ona lub on – stwierdził. Spiorunowałyśmy go wzrokiem. A potem wszyscy zjedliśmy surową rybę.
Chciałam tylko wspomnieć, że mam już daty następnych rozdziałów:
Rozdział 30 - 23 marca
Rozdział 31 - 27 marca
Epilog (32) - 30 marca czyli moje 14 urodziny ;)
Po za tym wiem, wiem, będziecie za mną tęsknić jak cholera. Ale nie martwcie się, będę z wami! Na Twitterze (@MargaaStyles) oraz... na nowym blogu! TUTAJ będę pisać historię 19-letniej Valerie, która jest niepełnosprawna, na problemy z paleniem i... wiele więcej. Co ją połączy z One Direction? Tego dowiecie się już niedługo, bo 30 marca dodam tam prolog, więc... trzymajcie kciuki, że nowe opowiadanie też wypali. Bo prawdę mówiąc to jest jedyne opowiadanie W ŻYCIU jakie kiedykolwiek skończyłam. I jestem z siebie dumna, mimo namieszania z pomieszaniem w akcji.
NO I CHOLERA, DZIĘKUJĘ ZA 32 KOMENTARZE! OBY TAK DALEJ! :)
Pamiętajcie: CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Rozdział 30 - 23 marca
Rozdział 31 - 27 marca
Epilog (32) - 30 marca czyli moje 14 urodziny ;)
Po za tym wiem, wiem, będziecie za mną tęsknić jak cholera. Ale nie martwcie się, będę z wami! Na Twitterze (@MargaaStyles) oraz... na nowym blogu! TUTAJ będę pisać historię 19-letniej Valerie, która jest niepełnosprawna, na problemy z paleniem i... wiele więcej. Co ją połączy z One Direction? Tego dowiecie się już niedługo, bo 30 marca dodam tam prolog, więc... trzymajcie kciuki, że nowe opowiadanie też wypali. Bo prawdę mówiąc to jest jedyne opowiadanie W ŻYCIU jakie kiedykolwiek skończyłam. I jestem z siebie dumna, mimo namieszania z pomieszaniem w akcji.
NO I CHOLERA, DZIĘKUJĘ ZA 32 KOMENTARZE! OBY TAK DALEJ! :)
Pamiętajcie: CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
@MargaaStyles xx
MÓZG ROZJEBANYYYYYYYYYYYY! Ostra Danielle kurwaaa z Nathanem! xd i z tymi majtkami mnie rozjebało :D NIGDY W ŻYCIU NIE ZJADŁABYM SUSHI. NEVER! I ja chce już twoje urodziny ♥
OdpowiedzUsuńSuper. Kurde Danielle szaleje ! wohoo
OdpowiedzUsuńoooo nie źle kurde masakra.. o spoko kolejny rozdział za trzy dni :D już nie moge sie doczekać :D
OdpowiedzUsuńOMGGGGG Dziewczyno <33 Aaaaaaa szok co za Danielle. ;d WOW. Świetny. Chcę już kolejny .^^
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie przy każdej notce i to uwielbiam! Cieszę się, że wszystko tak dobrze się układa, Zayn zaakceptował dziecko, Monika im wybaczyła...Taka sielanka, że można się tylko uśmiechać do siebie podczas czytania... (sex-1d-sex.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńSZOK !!! Danielle and Nathan ?! wow :O UGH , to nie może być sen , ale czuję , że to będzie sen xd ale nie może być ! Monika zajebista laska , przyjaciółka , o której marzy każda dziewczyna ^^ Margaret and Harry , pogódźcie się :*
OdpowiedzUsuńKocham <3
Danielle z Nathanem . ? *________* Kuźwa mać -.- . Ja mu to powiedziała, to myślałam, że.. umrę , jestem ciekawa co będzie dalej ! ; ) . [ badboystory.blog.onet.pl ]
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy. Czy wszystko się ułoży, czy mama Margaret jak się dowie o jej ciąży, to czy nie każe jej wracać do Polski. Szybciej dawaj NN ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://wmyb-i-want-fly-away.blogspot.com/
WOW!!! Uwielbiam Twoje opowiadanie i strasznie będę za nim tęskniła;D nie wiem czemu ale jakoś boję się tego 30 marca..;p rozdział jest świetny, dobrze że Zayn to tak dobrze przyjął, Danielle i Nathan?! łał no nieźle... i trochę żal mi Harry'ego...:/ czekam na kolejny ;D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie wymiata. Danielle, mnie rozjebała. xD Co to dziecko Harry wyrabia? Obstawiam, że jak mama Margaret się dowie o ciąży, to każe jej nie wracać do domu. :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział. szkoda, że niedługo już koniec. ;(
Jakim prawem masz kur*a czelność to przerywać, ja się pytam? Wiesz co, jedyne co mam w tej chwili ochotę zrobić, to Cię zabić. Ale jednak czekam na epilog, który - mam nadzieję - zajebiście zakończy cały blog.
OdpowiedzUsuńPff zadnych erotycznych scen... no i dupa
OdpowiedzUsuń