piątek, 17 lutego 2012

Rozdział 21: "The old crush"

- Nie jestem w ciąży! – powiedziałam i odłożyłam testy na bok. Uściskaliśmy się, a ja dałam je Zayn’owi, który stwierdził, że nikt nie może znaleźć ich w koszu, więc je spali. Mimo tego, że nie palił już od ponad pół roku, nosił przy sobie zapalniczkę, więc spalił je nad wanną a popioły spłynęły z wodą do kanalizacji.
Reszta wakacji upłynęła spokojnie: zero jakiś afer czy czegokolwiek. No, może tylko to, że co raz częściej pojawiał się w gazetach „brunet Niall”. Dziwne.
14 sierpnia miałyśmy z Devonne pierwszy dzień w Brytyjskiej szkole. Wieczorem miała przyjechać Nina. Monika, jak się okazało, nadal miała mieszkać koło nas, bo jej rodzice opłacili jej szkołę i warsztaty taneczne za 3 lata z góry. Była przeszczęśliwa, a my z nią. Chłopcy mieli niecałe 2 tygodnie do Europejskiej trasy koncertowej, więc mieli trochę roboty: kilka sesji, trochę wywiadów. Menager dowiedział się, że ja i Harry się rozstaliśmy. Nie będę wam powtarzać, co powiedział, to było przekleństwo za przekleństwem. Ale i tak powiedział, że mam ruszyć dupę i napisać tą swoją piosenkę, a potem ją nagrać, on czeka. Jezu, ja się nie prosiłam o menager’a, a ten mi jeszcze rozkazuje. No, w każdym razie…
- Jak to dobrze, że to nie prywatna szkoła – powiedziała Dev. – Przynajmniej mundurków nie ma – dodała.
- Dzięki Bogu, bo Lou by dostał ode mnie – parsknęłam śmiechem, wykładając książki do szafki. Niestety Monia nie chodziła do naszej szkoły, bo była 2 lata starsza i była w „high school”, a my dopiero w „secondary school”. Ale miałyśmy siebie, a to najważniejsze, żeby przetrwać szkolną dżunglę.
- Co wybrałaś na język obcy? – spytała.
- Niemiecki i polski – wyszczerzyłam się. Polski, wiadomo, same 6 będą. Niemiecki? Miałam już przez rok u siebie w gimnazjum, więc szprechać nie szprecham perfekt, ale zawsze coś.
- Cwaniuro… ja też – zaczęła układać książki w swojej szafce. Moje leżały w tak zwanym „artystycznym nieładzie”, ale jakoś je ogarnęłam i wyglądało to normalnie. Schowałam do torby rzeczy do biologii, bo to była moja pierwsza lekcja. Dobry znak, bo zawsze lubiłam biologię. Dev chyba miała chemię, wnioskując z okładki książki, na której były jakieś próbówki itd.
- Co masz po tym? – spytałam.
- Matma – westchnęła.
- Fizyka – burknęłam. – Ale potem mamy razem Niemca. Hahaha, będzie kolejna głupawa? Jak w 1 klasie? – poruszyłam śmiesznie brwiami.
- Wiadomo – przybiłyśmy żółwika i zadzwonił dzwonek, więc pozamykałyśmy szafki i poszłyśmy do klas. Według planu lekcji miałam mieć biologię w sali numer 3. Poprawiłam okulary, strzepnęłam paprochy z materiałowych rybaczek i weszłam do klasy. Wszyscy już wszystkich znali, wiadomo, bo to już ich drugi rok w tej szkole. A ja byłam nowa i nieznana. Wszyscy się na mnie gapili jakby zobaczyli Lady GaGę w kolejnym ekstrawaganckim stroju. Westchnęłam cicho, uniosłam lekko kąciki ust  i zaczęłam wyglądać wolnego miejsca. Trzeci rząd, miejsce „nie od okna”. Zaraz obok…
- Cory?! – spojrzałam prosto w błękitne oczy mojego przyjaciela z Polski. No dobra: „przyjaciel” to nie jest dobre określenie. Znałam go odkąd przeprowadziłam się z miasta na wieś czyli przed pierwszą klasą podstawówki. Od tamtej pory kocham się w nim po uszy. Mimo iż zawsze – no, przynajmniej do połowy 1 klasy gimnazjum – był ode mnie niższy. Jego siostra, Camille, doskonale wiedziała, co do niego czułam i jak byłyśmy małe to często mnie tym szantażowała, ale chyba jakoś w 5 klasie stwierdziła, że mi przeszło. Naiwna. Pamiętam jeszcze, jak przychodziłam niby do niej, graliśmy sobie we trójkę na PlayStation, a tu nagle ona musi do toalety. Radość na mojej twarzy niepojęta. A to tylko głupie granie z kumplem, który nic nie wiedział… Niedługo przed moim wyjazdem na obóz powiedziałam mu o swoich uczuciach. A on to przyjął ze spokojem na twarzy i powiedział tylko „fajnie”. FAJNIE?! Przez Harry’ego… zapomniałam o swoich uczuciach do niego. Nie, moje uczucia do Cory’ego to co najwyżej bratersko-siostrzana miłość. Zauroczenie. Ale teraz, gdy widziałam ten sam słodki uśmiech, radosne oczy i blond grzywkę…
- Cześć Margaret – spojrzał na mnie, mówiąc po polsku. – Camille nie wspominała, że się przeprowadziliśmy?
- Nie! Czyli jednak mieszkacie z tatą…? – ich rodzice się rozwiedli ze 4 lata temu. Powód? Jego tata po prostu za rzadko wracał do Polski, bo pracował w Anglii i ich mama miała tego dość. Camille i Cory od dawna tam jeździli na wakacje, ale żeby przeprowadzka…?
- Z Camille rozmawiałam ostatnio jak byłam w Polsce – wyciągnęłam książkę z torby.
- Właściwie to… wpadłabyś do nas po lekcjach? I słyszałem, że Devonne mieszka z tobą – parsknął śmiechem. – Ją też zaproś ode mnie.
- Załatwione – ostatni raz spojrzałam mu w twarz, bo do klasy weszła nauczycielka: szczupła kobieta w średnim wieku z burzą blond loków na głowie. Przywitała klasę po wakacjach oraz nowych uczniów. Okazało się, że nazywała się Jennifer Lancester i – według plotek od brytyjskich kumpli Cory’ego – była najrówniejszą nauczycielką w szkole. Niestety, nie naszą wychowawczynią…
- Tu jesteś! – złapałam swoją przyjaciółkę za ramię.
- Tu mam szafkę, czy to nie logiczne? – parsknęła śmiechem.
- No dobra, cicho. Zgadnij kto się tu edukuje w tej zacnej placówce.
- Nie mów mi, że Paweł – wywróciła oczami.
- Cory.
- NASZ Cory?! – spojrzała na mnie jak na wariatkę. – Nie, musiało ci się przewidzieć.
- I przesłyszeć i „przemówić” i „przesiedzieć” – zaczęłam wyliczać. – I jest w naszej klasie, fuck yeah! – podskoczyłam w miejscu. – A Camille podobno chodzi do jakiejś szkoły z internatem dla dziewcząt – dodałam. – Zaprasza nas dzisiaj po południu, idziemy, co nie? Pliss! – ścisnęłam ją za ramię.
- Auu, no dobra! Ale trzeba powiadomić Lou, że po lekcjach zostajemy w mieście, bo się będzie wściekał.
- No to zadzwoń do niego, ja idę do toalety – powiedziałam i tam też się udałam.
Na ostatniej lekcji mieliśmy godzinę wychowawczą. Usiadłam z Devonne w przedostatniej ławce, tuż za Cory’m i jakimś jego kolegą.
Do klasy weszła młoda, długonoga szatynka z dziennikiem w ręce i w butach na co najmniej 10 centymetrowym obcasie… Spojrzałam na swoje różowe trampki i miałam ochotę parsknąć śmiechem.
- Witam wszystkich po wakacjach. Chciałabym, żebyśmy przywitali trójkę nowych uczniów: Cory’ego, Devonne i Margaret. Nazwiska zbędne, w końcu wiecie, jak nienawidzę nazywania po nich – udawała, że się wzdryga. – Zapraszam na środek – uśmiechnęła się do nas życzliwie. – Aha, zapomniałabym… jestem Julie Kingsley, jakbyście nie zauważyli, uczę matematyki – podała nam wszystkim dłonie. – Opowiedzcie coś o sobie, jak wam minął pierwszy dzień w szkole? – oparła się o kant swojego biurka. – Margaret, zacznij proszę…
- No więc…
- Ej, ty jesteś dziewczyną Harry’ego z One Direction? – spytała mnie na głos jedna dziewczyna, a po klasie przebiegł szmer.
- Tak – odpowiedziałam bez wahania, bo tak chciał Paul(menager). – No więc lubię…
- A to jest Devonne! Dziewczyna Niall’a! – krzyknęła druga.
- Proszę o spokój, dziewczęta! – uderzyła otwartą dłonią o biurko wychowawczyni. – Mów dalej.
Kiwnęłam głową:
- Jestem Margaret, ale możecie mi mówić Marga, jak kto tam chce. W lipcu skończyłam 14 lat, jestem z Polski… Lubię śpiewać, grać na gitarze… trochę gotuję. No. To tyle – uśmiechnęłam się życzliwie i spojrzałam w stronę moich przyjaciół. Każde powiedziało krótko o sobie i mogliśmy usiąść na miejsca.
- Więc Camille z wami nie mieszka?
- No w sumie od wczoraj już nie. Ale będzie przyjeżdżać na weekendy – spojrzał na nas. Stałyśmy właśnie na przedpokoju i ściągałyśmy buty. Za oknem była typowa, sierpniowa pogoda. A my będziemy siedzieć i grać na PlayStation, jak za starych, dobrych czasów.
- O, cześć dziewczyny – uśmiechnął się ojciec Cory’ego.
- Dzień dobry – odpowiedziałyśmy
- Ej, nie chciałabyś mi pomóc malować jednej ściany? – spojrzał na Devonne. - Bo ty masz talent plastyczny, a ja… dwie lewe ręce do tego.
- No niech będzie – spojrzała na naszą dwójkę tym swoim „spojrzeniem”. Mówiącym: „mhmm, coś się szykuje”. O nie Devvie, nie tym razem kochana.
- To co? Crazy Frog? – wyszczerzyłam się, rozkładając swój zacny tyłek na kanapie w salonie.
- Nie, bo ty tam kantujesz, masz jakieś kody! Shrek 2! – i włączył płytę z grą. Ograł mnie, cwaniaczek jeden. To wszystko przez to, że ten głupi smok spalił mi głowę!
- Zostajecie na stałe, tak? - spytałam, podczas gdy on wkładał płytę do pudełka.
- Mhm, przynajmniej do końca gimnazjum – spojrzał na mnie. – Słyszałem, że jesteś z jednym z tego One Direction, prawda?
Tylko kiwnęłam głową i poszliśmy do pokoju, gdzie Devonne i tata Cory’ego robili przeogromne arcydzieło. Na bursztynowej ścianie namalowali ogromne drzewo, dąb. Wyglądało to… przecudownie. Wszystkie szczegóły: każdy listek i w ogóle. Niby nie skończone, ale mimo wszystko piękne… Moja przyjaciółka miała talent. I to jaki.



No i macie. Jednak nie nazwałam "nowego bohatera" jak chcieliście(najwięcej głosów miało imię Alex), ponieważ iż aczkolwiek jestem wredna! :D Takie tam, pewnie będzie na mnie foch, że za dużo kombinuję, ale coś za coś: albo ciąża, albo Cory. Haha ^^
Z dedykacją dla mojej kochanej Dands, która jest najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam ;* Kocham Cię Siostro i dziękuję za wszystko ♥ (cholera, ja i te moje sentymenty ;))
@MargaaStyles

12 komentarzy:

  1. coś mi się wydaje , że Marga coś z tym Corym .. no , ale poczekam , zobaczę ^^ szkoda, ze sie rozstała z Hazzą :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite! Ale lepiej jeśli Marga będzie z Harry'm ;D
    Zapraszam do siebie: http://wmyb-i-want-fly-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. yeeeeeeeeeeeeeeeey *___________________* cory hahhahahahhahaa. po prostu nie wiem co napisac, ale jest cudowny :D ♥ i te teksty że To dziewczyna Harrego hahahhaha boskie ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. no wiesz co! mogłaś tak ładnie namieszać z tą ciążą :D... ale widze ze mamy nowego kolege ^ ^ znaczy nowego dla nas nie dla niej ale to szczegół ;p no więc może on namiesza... więc wybacze ci to nie-zaciążenie ;p częściowo wybacze!! dobra dawaj kolejny plisssssss <3333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodawaj natychmiast kolejny rozdział! Nie może być z Cory'm.. ! Bo .. Z One Direction najlepiej :D
    Rozdział jak zwykle zajebisty. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj następny! ! Już się nie moge doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super to opowiadanie ;) Dzisiaj całe pochłonęłam i już się nie moge doczekac następnego rozdziałuuu <3 Prooosze :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chce marge z harrym ;( .. I chce małe hazziątko hah ;) Super blog :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chcę więccej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dajj następny <3 Proooosze !

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następny ! Ten jest świetny .. ale ciekawie by było jak by margaret była jednak w ciąży z Zaynoldem ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. ;) Proooosimy o następny ! ;3

    OdpowiedzUsuń