piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 23: "You have to move on"

- Tak – odparłam na wdechu, chodź miałam ochotę krzyczeć.
- Tu Justin Bieber. Przyjeżdżam za tydzień na tydzień do Londynu, a słyszałem, że chcesz nagrać cover. A spodobał mi się twój. Ale serio. I chcę nagrać z tobą „Overboard”. Desperacko szukałem twojego menager’a i zgodził się.
- Zaraz, zaraz, czekaj, stop. Paul kazał ci zadzwonić?
- Nie, ale chciałem takie sprawy załatwiać osobiście – niemal widziałam jego uśmiech.
- Ok JUSTIN – zaakcentowałam jego imię i spojrzałam z wyszczerzem na przyjaciółkę. – To kiedy nagrywamy? – żachnęłam się.
- Dzień po tym jak przyjadę. Dzisiaj mamy 15-sty, więc… dwudziesty trzeci ci pasuje?
- Spoko, byle nie dwudziesty dziewiąty, bo… EJ! Znasz One Direction, prawda?
- Chodzisz z Harry’m – stwierdził. - Tak, znam.
- Wystąpiłbyś na wspólnej osiemnastce Liam’a i Niall’a? Niall cię uwielbia, a na początku września jadą w trasę i…
- Ok, spoko. Prześlij mi SMS’em adres na ten numer. Jakby co jesteśmy w kontakcie.
- Ok, to… cześć.
- Cze…
- Never Say Never – powiedziałam mimowolnie.
- Moje motto. Pa – rozłączył się.
- Czy to był ten Justin, o którym myślę?
- Yep.
- I chcesz zrobić Niall’owi idealny prezent?
- Yep.
- Mam tylko jedno pytanie: czy to może być nasz wspólny prezent? – spojrzała na mnie błagalnie. – To marzenie Niallera, a ja cholernie nie wiem, co innego byłoby chociaż w połowie tak zajebiste.
- Powiedziałabym ci, ale nie będę demoralizować ludzi – zaśmiałam się i zeszłyśmy na kolację.
Ten tydzień był nudny jak flaki z olejem. Nie mogłam się wręcz doczekać, żeby poznać Justin’a. Kto jak kto, ale on jednak miał skłonność do dawania ludziom rozgłosu. Jak Jasmine V czy komu tam jeszcze.
Z Cory’m coraz częściej się spotykałam i trochę zaczął mnie przerażać mój tok myślenia: kiedy on mnie pocałuje?! Głównie były to wypady z Dev albo jego kumplem Ian’em, ale jednak. Pewnego dnia Ian powiedział, że ma jakiś projekt na chemię i nie może iść z nami do kina, żeby się pośmiać z Belli i Edwarda. No to siedzieliśmy wokół rozpiszczanych fanek Zmierzchu i rzucaliśmy w nie popcornem, trzymając się za ręce. To było takie naturalne.
Moje poranne wymioty zaczęły być niepokojące, więc powiedziałam Liam’owi, że coś jest ze mną nie tak. On mnie chyba nie lubi, serio. Zamiast wysłać mnie do lekarza dał jakieś ziółka(aż się bałam co to) i tabletki. Trochę pomogło, ale i tak rzygałam dalej niż widziałam. Co rano.
I w końcu nadszedł ten dzień: zaraz po szkole pojechałam autobusem do studia. Bieber wysłał mi wcześniej przepustkę pocztą, więc pokazałam ją ochroniarzom, którzy wpuścili mnie z uśmiechem. W holu czekał w swojej najprawdziwszej postaci Justin Drew Bieber. Cholera, na żywo był jeszcze przystojniejszy!
- Margaret, witaj! – uśmiechnął się na mój widok i przytulił mnie.
- Dobra, zabrzmi to obciachowo, ale… podpiszesz się? – podsunęłam mu pod nos jedną z jego płyt, które posiadałam. Wyjął marker i autograf miałam z głowy.
- Znasz słowa? – zagadnął i otworzył mi drzwi do dźwiękoszczelnego pomieszczenia.
- Powiedzmy, że dostałam lekkiej obsesji na punkcie tej piosenki po twoim występie z Miley na Madison Square Garden. No wiesz, scena z Never Say Never – odpowiedziałam, a on uniósł pytająco brew. – Tak, tak znam – usiadłam na jednym ze stołków i włożyłam słuchawki na szyję.
- O, widzę profesjonalistka. Nagrywałaś już coś w studiu?
- Chłopaki mają swoje w domu, więc trochę się w to bawiłam – mruknęłam.
- Chłopaki?
- Mieszkam z One Direction, nie wiedziałeś? Jestem z Polski, stąd mój akcent.
- Możemy zaczynać! – przerwał naszą rozmowę siedzący za mikserem Paul. Okej, od kiedy on pracował w studiu nagraniowym?! W każdym razie włożyłam jedną słuchawkę na ucho, a drugą na włosach, co pewnie śmiesznie wyglądało. Paul włączył podkład melodyczny, a ja wsłuchałam się w niego, zamykając oczy i zaczęłam śpiewać. Otworzyłam oczy dopiero na refrenie, kiedy dołączył do mnie Justin. Jego głos naprawdę się zmienił, odkąd nagrał oryginalną wersję. Po 4 minutach piosenki w końcu zaczęłam normalnie oddychać. Podczas śpiewania trochę zapominałam o podstawowych czynnościach życiowych, cóż. Dobrze, że nie zsikałam się w spodnie.
- Niesamowity wokal – odparł Justin.
- Ujdzie – mruknęłam. – Po co właściwie chciałeś nagrać ze mną piosenkę?
- Paul chciał cover kogoś sławnego na twój album, Scooter chciał, żebym promował nowych artystów. Dwie pieczenia na jednym ogniu. No i myślisz, że dlaczego zaryzykowałem mini-aferą na YouTube tylko po to, żeby dodać ci komentarz? Kocham twój głos – spojrzał na mnie, a ja myślałam, że tam zejdę na zawał.
- Daj mi sekundkę, ok? – powiedziałam nieprzytomnym tonem i wyszłam z dźwiękoszczelnej kabiny do pomieszczenia z mikserem.
- PAUL UWIELBIAM CIĘ TY SKURWYSYNU! – wyściskałam mojego menager’a. Owszem, był draniem, ale za to, co dla mnie zrobił go uwielbiałam.
- Nie ma za co – uśmiechnął się. – Dobra idź już wracaj do niego, nagracie jeszcze dwie wersje i wybierzemy najlepszą.
I tak to by mogło wyglądać. Istna życiowa sielanka. Taa, akurat.
(perspektywa Zayn’a)
Podczas gdy Margaret była w studiu, zakradłem się do jej pokoju. Domyśliłem się, gdzie mogła schować pamiętnik, to takie oczywiste. Podniosłem materac jej łóżka, gdzie leżał jej, jak podpisała na okładce, „senniko-pamiętnik”. Zacząłem przeglądać pierwsze strony, oczywiście ze słownikiem angielsko-polskim w ręce. Wpisy z marca 2011. Jej 13 urodziny, wklejone zdjęcie z jakąś brzydką brunetką. Pod spodem dopiska: „fałszywe dziwki, niby tytuł jej ulubionej piosenki, a sama się do nich zalicza – maj 2012”. Dalej chyba coś o szkole. Czerwiec 2012. Wielkimi, czerwonymi literami napis PORAŻKA. I opis tego, jak wyznaje miłość jakiemuś Cory’emu. Cholernie trudno było przetłumaczyć, ale od czego jest iPad i translator? Współczułem jej. Naprawdę. Ale czy to był sen, czy prawda? Nie, sny podpisywała ksywką „Marga”, a wpisy „Margaret”, więc potrafiłem odróżnić. Lipiec 2012. Widzę dedykację Harry’ego. I opis jednego ze snów na następnej stronie:  

„Tkwię z Harry’m w jakimś kantorku na mopy, słychać stłumione piski, a on mówi:
- Oni nam nigdy nie dadzą spokoju. I… i mimo, że cię kocham, nie dam rady, wiesz? – spojrzał mi w oczy i dotknął mojego policzka. – Nie zniosę tego dłużej, chłopaki też nie.
- Dobrze wiedzieć, kiedy jeszcze tydzień temu mówiłeś: „może i nie mamy siły, ale nigdy nie mów nigdy”? To na pewno nie moje słowa! – po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Ani moje! To tekst piosenki!
- Ale cytowałeś ją. A potem powiedziałeś, że mnie kochasz!
- I może to był właśnie największy błąd w moim życiu… - jeszcze raz spojrzał mi w oczy. I zniknął.”

Okey, auuć, wyobraźnię miała niezłą, naprawdę. Gorzej było jeszcze, kiedy zobaczyłem inny sen. Z przed kilku dni. Sen o mnie. Przetłumaczyłem go i przeczytałem 2 razy. „Śmierć w męczarniach”? Ona ma depresję… I to moja wina. Gdybym nie dał jej tej pieprzonej whiskey, nic by się nie stało. Ale nie, ubzdurałem sobie, że nic jej nie będzie. I teraz ja jestem szczęśliwy z Moniką, a ona… a ona cierpi. Tak nie mogło być. Musiałem pogadać z  tym Cory’m. W trybie natychmiastowym. Schowałem grzecznie pamiętnik na miejsce i znalazłem jego adres w książce telefonicznej(ok, ale OD KIEDY TAM SĄ ADRESY?!) i pojechałem. Otworzyła mi drobna dziewczyna o mysich włosach.
- Cześć, jest Cory? – spytałem.
- Eee… BRAAAAAT! – krzyknęła w głąb domu i nagle spojrzała na mnie zszokowana. O-ho zaczyna się. – Ty jesteś Zayn Malik, prawda?!
- Tak, a ty jesteś…? – rzuciłem swój firmowy uśmiech.
- Camille. Wchodź do środka – pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu, gdzie podobny do niej chłopak(tylko że o blond włosach) grał na konsoli.
- To ja was zostawię – powiedziała i z dziwnym uśmiechem na ustach wyszła.
- Cześć – usiadłem obok chłopaka. – W co grasz?
- Jesteś jednym z tych, z którymi mieszka Margaret, prawda? – spytał mnie na starcie.
- Tak, jestem Zayn.
- Cory – odłożył joystick. – Słuchaj, powiedz mi, czy ona jest z… Harry’m? Bo w klasie jakaś dziewczyna spytała jej, czy z nim jest i odpowiedziała, że tak, ale jakoś nie chwaliła się, że ma chło…
- Jesteś jej przyjacielem, prawda?
- Nie. Ja ją kocham.
Popatrzyłem na niego zszokowany. A co z „aha, fajnie”?!
- Kocham ją, ale na nią nie zasługuję – kontynuował. -  Mam nadzieję, że on…
- Zerwali ze sobą, ale prasa ma o niczym nie wiedzieć – powiedziałem mu szybko.
- Czyli mam szansę…?
- Nie. Nie publicznie. Nie mogą was razem widywać, bo skończy jako „ta, która wykorzystała Styles’a do zrobienia kariery”. Prasa wie swoje, my swoje. A to czy masz szansę jeśli chodzi o jej uczucia… Wyznaj jej, co czujesz i poczekaj na reakcję. Myślę, że ona nadal czuje to, co w czerwcu – zakończyłem krótki monolog.
- Skąd wiesz o czerwcu?!
- Przeczytałem jej pamiętnik. Ale ciii! – zaśmiałem się. – Dzięki za rozmowę, stary. Naprawdę pomagasz mi uszczęśliwić… przyjaciółkę. – Nie byliśmy ze sobą blisko, ale to ja odebrałem jej dziewictwo. Byliśmy przyjaciółmi, bo jak nie nimi to… kim?
- Nie, to ja dziękuję – odpowiedział i wtedy do salonu weszła Camille w koszulce z moim zdjęciem i Yearbookiem w ręce.
- Podpiszesz się? – zapytała, podając mi pisak. Spięła włosy w koczek, więc mogłem zauważyć, że ma oczy zupełnie jak jej brat.
- Ok – wzruszyłem ramionami i podpisałem na okładce obok mojej fotografii. Potem poprosiła o wspólne zdjęcie, które zrobił jej brat. – Jesteście bliźniętami?
- Jestem rok starsza – wyjaśniła dziewczyna. – Chodzę do szkoły z internatem, ale przyjechałam na przepustkę do domu, muszę jeszcze wziąć parę rzeczy – odpowiedziała na jednym wdechu. – Wow. Na żywo jesteś seksowniejszy niż na zdjęciach – uśmiechnęła się.
- Opłaca mi się ten żel do włosów – zaśmiałem się. – Dzięki jeszcze raz – powiedziałem obojgu. – Do zobaczenia niedługo! – wyszedłem z ich domu, mając nadzieję, że Cory’emu się powiedzie.
(perspektywa Margaret)
- Jakieś wieści od Michael’a? – spytałam przyjaciółki, bo akurat siedziałyśmy same w kuchni. No tak, leciał jakiś mecz, więc nawet Horanek zasiadł przed telewizorem. Typowe.
- Nie, ale mam nadzieję, że przyjdzie na imprezę – upiła łyk soku. – Zauważyłaś, że Zayn dzisiaj się jakoś dziwnie zachowuje?
- Nie, jakoś nie – mruknęłam.
- O cholera, przepraszam – domyśliła się o co chodzi. – Ale za to Nathan mnie ostatnio męczy SMS’ami – westchnęła pokazując mi skrzynkę odbiorczą.
- Czy on nie może sobie odpuścić? To już jest żałosne – wgryzłam się w jabłko.
- Taa, no ale w jakiś sposób go lubię – odparła, a ja prawie zakrztusiłam się owocem.
- Nie kombinuj, bo skończysz jak ja – mruknęłam z pełnymi ustami.
- Szczęśliwa w ramionach nowego chłopaka? – uniosła brew. No teraz to się serio zakrztusiłam. Przyjaciółka poklepała mnie po plecach, a ja przełknęłam kęs.
- Ma mi jabłko nosem iść?! – zaśmiałam się. – Że niby ja i Cory? Haha, dobre.
- Jeszcze 3 miesiące temu mówiłaś, że go kochasz.
- A on na to „aha, fajnie”. On nie bierze dziewczyn na poważnie, widocznie do tego nie dojrzał, trudno. Lubię go, ale…
- A ja uważam, że on już dojrzał. Nie widziałaś jego wzroku wtedy, kiedy zostawiłam was samych i poszłam malować z jego ojcem.
- Pograliśmy w gry i zapytałam o Camille. Norma.
- Nie chcę ci się wtrącać w życie, ale musisz iść do przodu. Tak trzeba – położyła mi dłoń na ramieniu.
- Myślisz, że tak po prostu pstryknę sobie palcami i zapomnę o Harry’m? O tym, co się wydarzyło? – ściszyłam głos.
- Ale nie możesz tkwić w martwym punkcie. Chociaż próbuj…
Kiwnęłam głową. Dzisiaj robiłyśmy sobie babski wieczór u mnie w pokoju, więc kupiłyśmy mnóstwo żelków Haribo(tych Smerfów, silnie uzależniające) i chipsów. Obejrzałyśmy „Kac Vegas”, „Porąbanych”, a na koniec wzruszające „Have Dreams, Will Travel” z AnnąSophią Robb, moją ulubioną aktorką.
- Mam deżawi – zmarszczyła czoło Dev.
- Bo ostatnio też to oglądałyśmy – pociągnęłam nosem, bo na ostatnim filmie się popłakałam.
- Ale wtedy oglądałyśmy też „One Direction: Year In The Making” i mówiłaś… nie ważne – zorientowała się. Ale ja wiedziałam, co ma na myśli. „I mówiłaś, kiedy Harry płakał: mam ochotę tam iść, pocałować go i powiedzieć, że go kocham mimo wszystko. Że ważne, co myślą o nim inni, ja zawsze będę przy nim. Zawsze i na zawsze”. Jak ja doskonale pamiętałam te słowa. Po policzkach pociekły mi kolejne łzy, ale szybko je starłam i zaczęłyśmy rozkminiać się na temat prezentu dla Liam’a. Zdecydowałyśmy się, żeby kupić mu żółwia o imieniu James. Jak jego drugie imię.

Nie lubię tego rozdziału, a perspektywę Zayn'a dodałam dosłownie przed chwilą. Dla mnie ten rozdział jest jednym z najgorszych, jakie napisałam, mimo iż trochę akcji jest... No i nasz KOCHANY wręcz Cory. Jak to mówi Plotkara(nie, nie oglądam tego serialu, czytam książki) "wiem, że mnie kochacie".
No i mam kochani co do was nowe wymagania, haha. Postanowiłam NIE dodawać rozdziału, dopóki pod ostatnim nie będzie 20 komentarzy. Bloga obserwuje 29 osób, a mój rekord komentarzy to było 16, więc... proszę was! To naprawdę ważne, żeby znać waszą opinię na temat tego, co piszę. Wiem, brzmi jakbym o nie żebrała. Ale to dla mnie mobilizacja! ;)
@MargaaStyles

24 komentarze:

  1. AAAAAAAA! Boski jak zwykle. <3 @hazzagang

    OdpowiedzUsuń
  2. MI się podobaa :D Czekam na następny <3
    @Kiniaaa15

    OdpowiedzUsuń
  3. Superaśny ♥
    Czekam na 24 ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. No kurde żeś namieszała :D JB i nagrywanie pisoenki omg !!! zacny rozdział dziewico :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny, lubię czytać twojego bloga ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Słuchając Miles, tak fajnie się to czytało ♥
    Podoba mi się ta cała akcja. Masz talent do mieszania tego wszystkiego, ale to mi się właśnie podoba.
    Nie mogłam się doczekać tego rozdziału. Dzisiaj mówiłaś na TwitCam'ie, że naprawdę nie chcesz kończyć tego bloga. Ile masz zamiar jeszcze napisać rozdziałów? I jeśli nie chcesz, to go nie kończ ♥ Ja będę przeszczęśliwa z tego powodu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. UUU , dawaj Merry !!! faajne , ale żadnego Cory'ego dawaj Harr'ego , a Zayn to zajebisty przyjaciel dał whiskey , ale teraz stara się to naprawić :) fajnie Bieber :O nie lubię go , ale lubię motto ,,Never Say Never '' :) nom , więc MERRY !
    Margaa mokaż na co cię stać XD :* nie zawiedź mnie ...
    Pitasia1 aka kurasseq

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest MARRY :) haha doczekasz się jeszcze ;) xx

      Usuń
  8. Nie mam pojęcia dlaczego Ci się nie podoba, ale czasem też mam takie "zaburzenia mózgowe" (bez obrazy, to tylko żart) dotyczące rozdziału na moim blogu ;D. Rozdział zajebisty, jak zawsze !

    OdpowiedzUsuń
  9. CORYYYYYY BICZ :D podobała mi się ta perspektywa Zayna hahahahah ogólnie namieszało się no :P czekam na kolejny kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Super blogg ;) A rozdzial zajebisty. Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  11. aaa kocham cie za Biebsa!!! <3 no i oczywiście za Nathana :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ona ma być z Harrym !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajemegamraśne :DD
    Cory jest dziwny....Harry do niej pasuje i ona ma z nim być !

    OdpowiedzUsuń
  14. boskii ! ; >>>>

    OdpowiedzUsuń
  15. ohh rozdział boski :DDD
    Cory... jak już MUSZĄ być razem to na krótko prosze... ja chce ją i Harrego ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie by bylo jakby Margaret była z Justinem ;D A jak nie to chociaz zeby było więcej JB ;p
    Świetny rozdział ;)Czekam na NN ;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Świeeeeeeeeeeeeetny !!!!!!!!! Czekam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czemu nie lubisz tego rozdziału ? przeciez on jest cudowny ! :) Jakoś nie lubie tego Cory'ego xD Niech bedzie z Harrym albo z Biebsem muahaha ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawaj szybko NN bo juz sie nie moge doczekac co sie stanie na imprezie ;D juz jest 20 komow wiec prosimy ładnie prosimy o NN :D <3

    OdpowiedzUsuń
  20. ej to ona juz nie bedzie z harrym? zal nie czytam tego -.-

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział:) A ty nie narzekaj tylko dodaj nowy rozdział , bo normalnie nie wytrzymam nooo... i nie zwracaj uwagi na tych co cie krytykują, bo oni się po prostu na tym nie znają :D

    OdpowiedzUsuń