(perspektywa Margaret)
Obudziłam się rano cała obolała. Przede mną była śpiąca twarz Harry’ego. I nagle wszystko mi się przypomniało. Jego wczorajsze słowa. Dotknęłam ustami jego policzka, a on się obudził. Jednak nie odsunął twarzy.
- Nie ma go już, prawda? – zmoczyłam łzami poduszkę i przełknęłam ślinę. – On umarł, prawda? Dlatego to zrobili?
- Musieli… - musnął palcem mój policzek. – Pamiętasz coś jeszcze z wczoraj? – spojrzał mi w oczy.
- Zayn wie? – zmieniłam temat, siadając. On też usiadł prosto na swoim krześle. Harry pokiwał głową.
- Powiedziałem mu wczoraj. Pewnie niedługo tu będzie… chodź wiesz co dla niego znaczy rano – próbował żartować.
- Kłamałam – przegryzłam wargę.
- Pamiętasz wczoraj – wyszeptał, zbliżając się do mnie. Zza koszuli wyjął łańcuszek, który mu dałam po naszym pierwszym pocałunku. – Tylko nie płacz.
- Nigdy nie przestałam cię kochać – wyszeptałam tylko i pocałowałam go. W końcu mój świat wrócił do normy…
10 lat później…
Ja i Harry jesteśmy małżeństwem i mamy dwójkę dzieci: Darcy Devonne(4l.)(1 imię chciał Harry, drugie po cioci) i Zayn’a Cory’ego(2l.)(po dwóch wujkach).
Ogólnie wszystkie pary, jakie były, pozostawały:
Devonne i Niall mają JJ’a i Blaine’a(obaj 3l., bliźniaki dwujajowe) oraz Dixie (rok);
Louis i Eleanor Harriet(9l.)(po wujku Haroldzie), Daniel’a(6l.), Mary(4l.) i Joey’a(2l.);
Liam z Niną mają córkę o imieniu Katy(8l.);
Monika i Zayn mają Ren’a(3l.), Lennie(2l.) i Damon’a(rok);
Dzieci Żanety i Michael’a to Dorian(4l.) i Julia(rok).
A Danielle i Nathan się nie pobrali. Postanowili żyć w wolnym związku, bez dzieci. No jak kto woli.
Cory i… Bridget dopiero co wzięli ślub, ale już coś tam planują. Mieszkają w Polsce, żeby mieć spokój.
Ogólnie wszystkie pary, jakie były, pozostawały:
Devonne i Niall mają JJ’a i Blaine’a(obaj 3l., bliźniaki dwujajowe) oraz Dixie (rok);
Louis i Eleanor Harriet(9l.)(po wujku Haroldzie), Daniel’a(6l.), Mary(4l.) i Joey’a(2l.);
Liam z Niną mają córkę o imieniu Katy(8l.);
Monika i Zayn mają Ren’a(3l.), Lennie(2l.) i Damon’a(rok);
Dzieci Żanety i Michael’a to Dorian(4l.) i Julia(rok).
A Danielle i Nathan się nie pobrali. Postanowili żyć w wolnym związku, bez dzieci. No jak kto woli.
Cory i… Bridget dopiero co wzięli ślub, ale już coś tam planują. Mieszkają w Polsce, żeby mieć spokój.
One Direction… już nie istnieje, od jakiś 4 lat. Po prostu każdy postanowił poświęcić się rodzinie. Ja robiłam karierę, wydałam już 5 albumów, w tym jeden w całości z Harry’m. Devonne jest projektantem graficznym, Monika tancerką, Żaneta modelką i trochę śpiewa. Eleanor nadal jest modelką: nie straciła figury mimo urodzenia czwórki dzieci(WOW!).
Nasi chłopcy również znaleźli sobie nowe zajęcia: mój mąż jest kucharzem, Zayn modelem(no kto by się spodziewał? ;)), Louis jest rolnikiem i hoduje marchew. Liam jest pastorem(HA! A NIE MÓWIŁYŚMY Z DEV?!), a Niall dentystą(ten człowiek zaskakuje!).
Ale nie ma się co martwić, chłopaki nadal się przyjaźnią. Raz w miesiącu wracamy do naszego starego domu w Chislehurst, żeby zjeść kolację, zabawić się, poprzypominać dawne czasy. Dzieci zostają z babciami, ciociami i kim tam jeszcze, a my się relaksujemy. O nie, zjazdy rodzinne to na Święta. Wszyscy mieszkamy w Londynie, ale nie zawsze mamy czas, żeby się nawzajem odwiedzać.
Mimo wszystko mam nadzieję, że historia, która odmieniła moje życie wam się spodobała. Nie jestem nie wiadomo jak uzdolnioną pisarką. Cześć, jestem Margaret Mary Perry-Styles, mam 25 lat, dwójkę dzieci, wspaniałego męża i przyjaciół. Tylko tyle mi potrzeba do szczęścia…
(perspektywa Harry’ego)
- Margaret, idziemy? – zapytałem delikatnie dotykając jej ramienia.
- Powiedział, że tatuś go odwiedził tydzień temu, wiesz? – lekko się zaśmiała, jakby to było normalne. Klęczała nad grobem z napisem „Louis Adam Perry-Malik. Urodzony i zmarły 6 lutego 2012. Na zawsze w naszych sercach”. – On do mnie mówi, a ja mu odpowiadam – dodała.
Kiwnąłem tylko opiekuńczo głową, a Darcy patrzyła na nas z pewnej odległości. Po chwili podeszła i pociągnęła mnie za rękaw. Zostawiłem Margaret i kucnąłem.
- Dlaczego musimy tu codziennie przychodzić, tatusiu? – spytała niewinnie.
- Bo… bo tu leży twój braciszek… A mamusia jest bardzo chora i myśli, że z nim rozmawia… Nie możemy jej przeszkadzać, wiesz? Tak trzeba – pocałowałem ją w czółko.
- Czy on jest aniołkiem?
- Tak… coś w tym rodzaju – westchnąłem, wydychając zimne, listopadowe powietrze i trzymając małą za rączkę.
Moja żona była chora, poważnie chora. Po urodzeniu Darcy stwierdziła, że zaniedbała małego Louis’a, jakby… jakby on żył i był z nami. I codziennie od czterech lat tu przyjeżdżamy i modlimy się nad jego grobem. A ona myśli, że z nim rozmawia. To jej pomaga.
- Sądzisz, że jej w końcu przejdzie? – zapytała moja starsza siostra, Gemma, podchodząc do mnie.
- Nie, ja… nie wydaje mi się… – odparłem, podszedłem do Margaret i pomogłem jej wstać. – No już, chodźmy do domu.
- Kocham cię – odparła stając na palcach.
- Ja ciebie też – odpowiedziałem i pocałowałem ją czule.
Tak, była chora. I co z tego? Czy to powód, żeby nienawidzić?
__________________________________________________________
PODZIĘKOWANIA:
- Przede wszystkim chciałam powiedzieć, że to opowiadanie nie powstałoby, gdyby nie boysband One Direction. Oczywiście oni tego nie przeczytają, ale i tak im dziękuję. Za inspirację i chęć do działania. Chęć do... życia.
- Mojej najlepszej przyjaciółce, Siostrze Salvatore, Dands(w tym opowiadaniu - Devonne Campell). To ona posuwała mi praktycznie połowę pomysłów do tego opowiadania(no, jej siostra, Majka też ;]). Wiesz, że mimo iż jestem często chamska, irytująca i nienormalna to i tak wiem, że mnie kochasz, haha. I nawzajem. Tobie nie muszę się rozpisywać, bo i tak wolę mówić ci, że jestem ci wdzięczna. Ale... dziękuję. Za wszystko ♥
- Moim internetowym przyjaciółkom: Veronique, Monice i Żanecie. Veronique znam około roku, Monię i Żan ze 3-4 miesiące, ale wszystkie swoimi szalonymi pomysłami, tekstami i odpałami pomagały mi w jakiś sposób w pisaniu. (Nie wspominając o pisaniu po nocach, patologicznych Tinychatach, godzinach na Twitterze, Skajpaju i Facebook'u...). Dwie z nich (M i Ż) są w opowiadaniu, ale to już po za podziękowaniami, hah. Dziękuję ;*
- Stałym czytelnikom: MrHappyDreaming, Jane, Natalii(nana), Marcie, Natalii (Natalia_x333), Meghan, ScaredGirl, manulince, Suze, Claudii, @meisie_, Claudii Brown, Kasi(KatarzynkaJ)... No i oczywiście dziewojom powyżej! Jeśli kogoś pominęłam, to z góry przepraszam(oczywiście ANONIMKI też się liczą ;]). I chodź jest 40 obserwujących tego bloga, to te osoby komentowały prawie każdy rozdział, dzięki nim pojawiały się nowe rozdziały, a ja miałam zachętę do pisania. No i ponad 23 TYSIĄCE WYŚWIETLEŃ?! Co wy, to do NASA słałyście? Haha ;) Dziękuję z całego serca ♥
Cholera, miałam się nie rozpisywać i nie popłakać. Gówno z tego wyszło, ale co tam. Od razu odpowiem wam na kilka pytań:
1. Nie, nie będę pisać kontynuacji tego bloga.
2. Tak, zaczynam nowy blog, dodałam już 1 rozdział: http://one-direction-of-life.blogspot.com. Będzie na pewno inny od tego, więc nie spodziewajcie się słodkiej czternastolatki z Polski ;)
3. Jeśli macie jeszcze do mnie jakieś pytania, to piszcie na Twitterze: @MargaaStyles
I... to tyle. To chyba ostatnia publikacja na tym blogu. Będę za tym tęsknić, naprawdę. Ja... czuję się, jakbym żegnała kogoś bliskiego. Smutne, ale "show must go on". Żegnajcie. To najlepszy prezent urodzinowy(dzisiaj kończę 14 lat) jaki dostałam. Wy, Czytelnicy.
"Wiem, że mnie kochacie,"
Margaret xx