piątek, 2 marca 2012

Rozdział 25: "I know you'll never love me, like you used to..."


Ed Sheeran zaczął śpiewać swoją nową piosenkę. Drunk(to piosenka do słuchania podczas czytania rozdziału - przyp.aut).
Tekst (przeczytajcie tłumaczenie, bo to jest naprawdę ważne, aby zrozumieć uczucia Margaret – przyp.aut. [KLIK]) był pisany prosto z serca. Podczas całego występu patrzyłam prosto na Harry’ego, ruszając ustami, bo znałam go na pamięć. Żaneta stojąca obok niego podeszła do Eleanor, jakby nie chciała przeszkadzać, czy coś. A on patrzył co chwila na Zayn’a. Wszystko przez refren.
„Maybe I’ll get drunk again, to feel a little love…”
Oh, musiał interpretować tylko ten głupi wers?! Kiedy ja otwierałam swoją duszę, przepraszając go. Chciałam, żeby był przy mnie, jak dawniej. Zasypiać przy jego boku, całować na powitanie i dobranoc. Chciałam buszować z nim w kuchni i obrzucać się mąką podczas robienia ciasteczek, całować się przy pisaniu tweetów do fanów, patrzeć jak spogląda na mnie kątem oka podczas wygłupów z chłopakami…
I dzięki głosowi Edwarda wszystko było lepsze. A co z Cory’m? Eh, to skomplikowane. Oczywiście, kochałam go, ale jak… Louis’a albo Niall’a. Jak przyjaciela. Tylko jakoś… bardziej, bo znaliśmy się od zawsze. Znałam go nawet dłużej niż Devonne. Myślicie, że przez tydzień nie wyczuł w moich pocałunkach fałszywej czułości? Wątpię w to. Ale byłam z nim, bo chciałam poczuć chodź trochę szczęścia…
Zrobiłam krok do przodu, próbując podejść do Styles’a, ale on tylko zarzucił loczkami i podszedł do Ed’a, gratulując występu. I czar chwili prysł. W oczach zebrały mi się łzy, ale zamrugałam kilka razy, aby się nie rozmazać i podeszłam do Devonne, która prowadziła Justin’a. Tak, no to czas na prezenty…
Niall podszedł do mnie i zaczął się jąkać, a ja podtrzymałam go, lekko się uśmiechając, bo widać było, że ma nogi jak z waty. Przejął go ode mnie Louis, a ja weszłam z Devonne i Justin’em na scenę.
- No więc Nialler, niedługo kończysz 18 lat. Ale wiemy, że nigdy nie przestaniesz być Belieberem – powiedziałam do mikrofonu.
- Kochamy cię! Zaprosiłyśmy go dla ciebie – dodała Devonne.
- Panie i panowie… - zaczęłam.
- … Justin Bieber! – skończyła moja przyjaciółka i wszyscy zaczęli klaskać.
DJ Malik puścił podkład i Justin z uśmiechem zaczął od „Happy Birthday To You”:
„Happy Birthday Dear Niall, Happy Birthday To You…”
Zakończył, a ja myślałam, że Horan tam zejdzie na zawał. Przytulił nas obie, a Devonne pocałował czule. Byli tacy słodcy, że to aż raniło.
Bieber śpiewał klasyk, One Time. No cóż, nigdy nie powiedziałam, że przestałam być Belieberką, więc podśpiewywałam pod nosem, podchodząc do Ed’a, który jadł chipsy.
- To prawda co mówiłeś o mojej piosence? – spytałam.
- Jesteś cholernie dobra. Jak wydasz album to daj mi znać. A propo, widziałaś gdzieś Harry’ego? Miał mi przynieść piwo z kuchni i do tej pory go nie ma.
- Hmm… pewnie zaginął w akcji – wzruszyłam ramionami. – Idę dać prezent Liam’owi. I… Ed? Podpiszesz mi się?
- Gdzie? – zaśmiał się, nie widząc w moich rękach żadnej kartki.
- Yyyy… na koszulce? – zaproponowałam, bo miałam na sobie białą bokserkę z napisem LEGO, na co rudowłosy się uśmiechnął. Machnął markerem podpis. – No to już nigdy jej nie wypiorę – westchnęłam i podeszłam do Cory’ego.
- Gdzie cię wcięło?! – syknął. – Przyszła Camille i ją też zgubiłem.
- Masz tendencję do gubienia kobiet – parsknęłam śmiechem, całując go w policzek.
- Pewnie poszła waszego DJ’a podrywać…
- Jak Monika ją wyczai to wyrwie jej włosy, wiesz o tym?
- Chcę to zobaczyć – podekscytował się, a ja pokręciłam głową z uśmiechem.
(perspektywa Żanety)
Podeszłam pod drzwi pokoju Liam’a i zapukałam w nie.
- Yyy… no cześć Liam – uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć, cześć – odpowiedział, nie kryjąc rozbawienia.
- Co tam masz? – zaglądnęłam mu przez ramię i parsknęłam śmiechem, prawie się plując. No naprawdę, nie powinnam tyle siedzieć na Tiny z Margą i Monią. One mnie demoralizują. No dobra, w większości Marga. Ale jednak!
- Diamentowy kibel? Serio?! – zaczął się śmiać, oglądając dookoła wspólny prezent ode mnie i Moniki.
- No wiesz, na PRAWDZIWY diamentowy nas nie było stać… - uniósł brew, patrząc na moją minkę zbitego pieska. – Ale za to jest ze sztucznych! Wszystkiego najlepszego! – przytuliłam go. – A propo, widziałeś gdzieś Michael’a?
- Kogo? – zdziwił się.
- Aaaa, nie znasz jeszcze tej historii. No wiesz, „klon Niall’a”. To jego brat bliźniak. Devonne i Margaret ci kiedyś tam wytłumaczą – powiedziałam i zobaczyłam, że korytarzem idzie właśnie chłopak, o którym mówiłam. – No to pa! – i czmychnęłam Daddy’emu prawie wpadając na Mike’a.
- Piłaś coś?! – zaśmiał się.
- Jeszcze nie i nie mogę tak w ogóle.
- Ja już mogę prawie – wyszczerzył się.
- O cholera! Wszyscy tak latają nad Niall’em i Liam’em, a to przecież w sumie też twoja osiemnas…
- Przecież dopiero 13 września mam oficjalnie – puścił mi oczko.
- No ale wtedy ja już będę w Polsce – trochę posmutniałam, patrząc w jego śliczne, niebieskie oczy. – W sumie to za 2 dni kończą się u nas wakacje i muszę jechać do domu, nie ma bata – westchnęłam. – No i niestety nic dla ciebie nie mam – mruknęłam ciszej.
- Ale możesz mi coś dać – spojrzał mi głęboko w oczy, z uczuciem. Ale nie powiedział tego wcale z podtekstem. Tylko tak… naturalnie. Westchnęłam. Zawsze miałam nadzieję, że mój pierwszy pocałunek będzie z Harry’m, ale gdy go zobaczyłam na imprezie… kupka nieszczęścia. Zachowywał się jakby zaczął imprezę trochę wcześniej, naprawdę. „Pachną szałmą”? Haha.
Michael nachylił się nade mną i już-już mieliśmy się pocałować, ale wpadła na nas nawalona Bridget. Ugh, wkurzała mnie od początku imprezy!
- Majkeeej, fiesz jak ja ciem kocham! – uwiesiła mu ręce na szyi.
- Dziewczyno, masz 16 lat dopiero, ogarnij się z tym piciem – spojrzał na mnie wymownie, a ja pomogłam mu podtrzymać pijaną siostrę.
- Zaniesiemy ją do gościnnego? Dzielę tam z nią pokój – Horan kiwnął głową i zanieśliśmy Horanównę do wymienionego pokoju, gdzie zasnęła jak aniołek. Zamknęliśmy ją na klucz, tak w razie czego. Przekręcając klucz w drzwiach Michael dotknął mojej dłoni i położył ją sobie na sercu.
- Czujesz to? – spytał. Przymknęłam oczy i tak, mimo dość głośnego koncertu Bieber’a słyszałam i czułam. Bicie jego serca. Na szczęście nikt się obok nas nie kręcił, bo to by wyglądało jak scena ze Zmierzchu, no naprawdę. Kiwnęłam głową, otwierając oczy.
- Tak, czuję – wyszeptałam i stanęłam na palcach, a on opuszkami palców dotknął mojego policzka i pocałował mnie czule i słodko. Wymarzony pierwszy pocałunek. Z Michael’em Horan’em. Znałam go od kilku godzin, a planowałam kochać(tak, cholera, kochać!) do końca życia…
(perspektywa Harry’ego)
- Naprawdę zajebisty masz ten towar – wyszczerzyłem się najarany do Logan’a, leżąc na podłodze.
- Prosto z Peru – zaciągnął się skrętem i mi go podał. Wciągnąłem dym w płuca i zacząłem się śmiać. – Co cię tak bawi? – spytał i również zaczął się śmiać.
- No bo… ta mała dziwka… - zachichotałem. – Ona myśli, że ja jej wybaczę. A ja jej nie wybaczę. Niech się pieprzy z kim chce, kogo to obchodzi. Ale ja do niej nie wrócę. Y-ym! – zakaszlałem lekko i znowu dostaliśmy głupawki.
- Co ty robisz Harry?! Wstawaj i to natychmiast! – usłyszałem głos Louis’a. Cholera, Logan nie zamknął drzwi na klucz.
- Już, już mamusiu – podałem dilerowi skręta i z rozbawioną miną popatrzyłem na bruneta. – No co, uderzysz mnie, „panie prawny opiekun”?
- Bardzo zabawne Harry. Koniec imprezy dla ciebie, Logan. Wyjdź – a ponieważ Logan bał się Lou, posłusznie wyszedł. – Nie wolno ci tak mówić o Margaret, jasne? Już mnie mało obchodzą twoje narkotykowe libacje, ale nie będziesz obrażał moich przyjaciół. To tak, jakbyś obrażał siebie, bo jesteś jednym z nich, stary. Ogarnij się trochę – powiedział do mnie.
- Mam. Cię. Gdzieś – wysyczałem mu w twarz i wsadziłem mu skręta w usta. Zgasił go i zgniótł w pięści, po czym wyszedł z pokoju i wrócił na imprezę.
(perspektywa Margaret)
- Wszystkiego najlepszego Liam – odsłoniłam zasłonkę z mojego prezentu. Akwarium z żółwiem. – Miał mieć na imię James, ale… nazwij go jak chcesz – mrugnęłam do niego.
- Nazwę go Chudy – uśmiechał się jak dziecko, wpatrzony w akwarium. – Albo nie, Buzz!
- Wiedziałam, że wybierzesz któreś z tych imion – parsknęłam śmiechem.
- Dziękuję – spojrzał na mnie i mnie uściskał.
- Od Dev masz prezent w pokoju. Podpowiedź: to samo, tylko pluszowe – powiedziałam teatralnym szeptem.
- I’M COOOOOOOMING – i pobiegł do swojego pokoju. A jednak miał w sobie coś z dziecka, hah.
- One Direction są nudni, kiedy są zajęci – mruknęła za moimi plecami Camille.
- Nie mówisz jak Directioner, kochana. Po za tym OD KIEDY ty nią jesteś? – to było zaskoczenie, bo ona wolała muzykę typu Metallica albo Grubson. Rock i rap. A jak dostała limitowaną edycję Up All Night to nawet nie odpakowała, tylko gdzieś rzuciła w kąt. Taaa, jej tata nie umie raczej trafiać w gusta…
- Jakoś tak od dnia, kiedy przyszedł do nas Zayn.
- Haha, dobry żart. Ale serio, kiedy…?
- Ja nie żartuję, mam autograf – pokazała mi na telefonie zdjęcie swojego Yearbook’a z autografem Zayn’a.
- Po co…?
- A ja wiem? Przyszedł, pogadał z Cory’m i wyszedł.
- Ja… zaraz przyjdę – powiedziałam lekko nieprzytomnie i znowu podeszłam do DJ’a Malik’a. Ups, trochę niezręczna sytuacja. Podczas gdy Justin śpiewał Love Me, on i Monika się całowali. Odchrząknęłam znacząco, a oni oboje spalili buraka, odsuwając się od siebie.
- Sorry, nie chciałam przeszkadzać – mruknęłam. – Ale mam do ciebie sprawę zacny DJ’u.
- Co żeś znowu przeskrobał? – parsknęła śmiechem Monia.
- Nie no, takie małe pytanie: po co byłeś o Cory’ego w domu? Camille się chwaliła…
- Po prostu... gadałem z nim.
- Tyle to ja wiem. O CZYM?
- Ja tylko… chciałem… no bo Harry się nie potrafi ogarnąć! A ja nie chciałem patrzeć, jak cierpisz – spojrzał na Monikę, która wydawała się być zachwycona jego troską. Gdyby tylko wiedziała, że to jej chłopak był jednym z powodów naszego rozstania…
- Dziękuję, Zayn – powiedziałam i popatrzyłam znacząco na jego dziewczynę. Wywróciła oczami i kiwnęła głową. Pocałowałam go w policzek i mocno przytuliłam. – No to wracajcie do buzi-buzi zakochańce – wyszczerzyłam się, posłałam im całusa w powietrze i usiadłam obok lekko przybitego Lou na kanapie.
- No co tam? – spytałam.
- Co? – jakby ocknął się z transu. – Znaczy się: nic…
- Przybity jesteś, chodź się bawić!
- Ja po prostu… no wiesz, trasa potrwa z 4 miesiące…
- Miała trwać 2! – zdziwiłam się.
- Paul coś pozmieniał, poprzestawiał i mamy kilka koncertów więcej. W tym 2 w Polsce, Directioners się ucieszą – założył dłonie jakby do modlitwy.
- No to… super.
- Nie aż tak bardzo super. Musimy przestawiać datę ślubu, wszystko się pieprzy – mruknął.
- Przeszkadza jej to aż tak?
- Nie, ale… kurde, dziwnie do zabrzmi… czy mogłaby tu zamieszkać podczas trasy? Przecież po ślubie i tak się tu wprowadzi... – dodał.
- Wow. No… wasza decyzja – uniosłam ręce w geście poddania się. – Ja nie mam nic przeciwko.
- Nina jutro wyjeżdża, prawda? – skrzywił się.
- Czemu wy jej tak nie lubicie?!
- Skrzywdziła Zayn’a.
- A ja Harry’ego.
- Ty to co innego…
- Ja to DOKŁADNIE to samo.
- Nie, bo… no dobra, poddaję się – lekko się uśmiechnął, a ja się zaśmiałam. – Masz ładny śmiech – powtórzył jedne z pierwszych słów, jakie do mnie skierował, gdy się poznaliśmy.
- A ty ulubione warzywo – i poszliśmy po marchewki do kuchni. Mmm!

A ten rozdział akurat mi się podoba, bo dałam proporcjonalnie: trochę śmiechu, trochę płaczu. Dla każdego coś dobrego.
Z dedykacją dla Żanety (
@Mrsstylesbitch) - aczkolwiek iż Liam dostał od ciebie i Moni diamentowy kibel i pocałował cię Michael. Haha. xx
No a do reszty czytelników...
DZIĘKUJĘ! (znowu) za 32 obserwujących, po 20 komentarzy pod każdym rozdziałem(chodź wiem, że nie macie wyboru, haha xx) oraz 13 TYSIĘCY WEJŚĆ! o_O JAK TO SIĘ STAŁO?!?!
With love,
@MargaaStyles xx

19 komentarzy:

  1. kocham ten rozdział i czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Diamentowy kibel. To o nim wczoraj nawijałyście ?
    Hehe zajebisty ten roz. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. ja pierdziu.!
    zajebiste <3
    pisz dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM ! : *
    onedirection3
    Maartuchaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Twoje opowiadanie zostało umieszczone w największym alfabetycznym spisie opowiadań o 1D (czytaj-1d.blogspot.com). Jeżeli chcesz, aby potencjalni czytelnicy mogli jeszcze łatwiej odszukać Twojego bloga zostaw komentarz na stronie z linkiem i informacją o rodzaju opowiadania (bromance,obyczajowe,komedia,fantastyczne,dramat,kryminał) i głównym bohaterze (Zayn,Niall,Louis,Harry lub Liam) W czasie krótszym niż 24 godziny umieścimy Twojego bloga w spisie tematycznym, który jest codziennie przeglądany przez ponad 200 osób :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie . Mam focha forEVER :/ dawaj mi tu Merry , monster <3 No cóż kocham te opowiadanie , ale zniszczę cię [ XD ] jak nie zrobisz szybko mi tu MERRY :P Louis downie mój ukochany :D Nie podrywaj Margaret , boy . ok , Zayn sooo cuuute :* Michael szybko XD no cóż czekam na NN
    PS : Merry <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest świetny ;D czekam na kolejny.! Diamentowy kibel?. Demoralizację widzę xd.

    OdpowiedzUsuń
  8. zarąbisty <3

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAAAAAAAAAA OJAPIERDOLEKYRWAMAĆ! DIAMENTOWY KIBEL MÓJ POMYSŁ *___________* HAHAHHAHAHAH ♥ ZACNIE SWOIMI SEXY DŁONIAMI ODPAKOWYWAŁ :D
    i co ten gówniarz Harold se wyobraża? hahahahhahah A Zayn... no cóż Zayn :D
    + MIECHAEL I ŻANCIA *-*
    bicz dawaj mi tu zacnie wiecej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ! jak każdy . <3 Czekam na następnyy :D

    @Kiniaaa15

    OdpowiedzUsuń
  11. Harry musi być z Margaret :( ma jej nie wyzywać ! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. omfg . Diamentowy kibel .;P .ahahhahah xD , Kurna . Harry .. dlaczego on ćpa , przecież to nie jest rozwiązanie ! ; Czekam na nexta ;). [ badboystory.blog.onet.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam ten rozdział ;D
    Jest niesamowity, ale mnie trochę rozczarowało zachowanie Harry'ego... Szkoda, że tak się niszczy w opowiadaniu ;(
    Zapraszam do siebie: http://wmyb-i-want-fly-away.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jej ! Świetny !! Bardzo mi sie podoba ! Zapraszam do mnie spiral-love-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo mi się podoba! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. No, no. To pomyśleć ile ludzi by kupiło twoją książkę, BICZ ♥
    Nie wiem dlaczego, ale najbardziej podoba mi się akcja z Louis'em, Harry'm i Logan'em. Cóż... Zawsze jest świadomość tego, że jestem dziwna, haha ♥
    Rozdział strasznie mi się podoba, jak każdy inny. Nie jestem zbyt oryginalna w pisaniu komentarzy, więc... Zawsze się powtarzam, za co przepraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Świeeetny <3
    zapraszam do mnie ;d
    http://up-all-night-kate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. taak Harry mógłby wybaczyć Margaret...
    jejjuu i gdyby naprawdę w Polsce były 2 koncerty 1D... hahahahahahahaha rozdział jest świetny;D
    czekam na kolejny;p <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  19. dawaj dawaj szybko następnY!

    OdpowiedzUsuń